Nie jesteś zalogowany na forum.
*lwica wskoczyła na Tandi.*
-To ja mam niespodziankę dla ciebie
*powiedziała z uśmiechem i przyłożyła jej pistolet do głowy*
-Dag, Shu!!! Tutaj !!! Na górze, szybko!!!
*wołała z całych sił, dalej przyglądając się w oczy Tandi. Nie mogła popełnić tego samego błędu co kiedyś... I tego nie zrobiła. Wstając powoli, dalej wołała kolegów. *
-Przykro mi, ale ja nie jestem taka, jak ty. Już ci to mówiłam, ale widać, że słowo Łowczyni się nie liczy... Chciałam sie tylko zabawić i to zrobiłam. Pojmując ciebie.
*mówiła*
-Myliłaś się. Nie zabiłaś prawdziwej żony szeryfa. Ona siedzi cicho schowana. Nie powiem gdzie, dla bezpieczeństwa. Szeryf wyszedł i nie prędko wróci... Ja go odesłałam stąd.
*mówiła dalej, uśmiechając sie*
-Teraz już ci nie będzie tak wesoło
*uśłyszała kroki. '' Oby to był Shu, albo Dag.''-pomyślała. To była prawda. Przyszedł jeden z jej kolegów..*
// kto pierwszy, ten lepszy-ktory z was przyjdzie tam pierwszy..//
Offline
Wiesz...Ja wiem że nie można nikomu ufać, więc... Przygotowałam się na coś takiego * Wyjęła nóż i wbiła go w nogę Sar, która upadła na ziemię *
-Nie zabije cię...Bo za dużo z tobą zabawy...A co do twoich kolegów...Oni też lubią niespodzianki prawda?
Offline
*Wszedł do pokoju na górze*
-Masz dla mnie niespodziankę?
*Wycelował w podłogę pod Nią*
-Masz wybór, poddasz się lub spłoniesz w ogromnej kuli ognia.
Offline
-Spłonę razem z twoją koleżanką...Masz wybór *Zastanowiła się* Zabijanie to dokonywanie wyboru....
Offline
-Hmmm... Jak uważasz, lubisz ofiary... *Wyciągnął drugi pistolet*
-No więc zrobimy jak chcesz, jesteś zbyt groźna aby Cię stąd wypuścić.
Offline
Proszę bardzo...Ale ostrzegam...Wiem ze strzelisz we mnie...ale w momencie strzelenia we mnie ja... zdążę strzelić w Sar * Przyłożyła pistolet do jej głowy *
-I...Nie jestem groźna......Ja znam bolesną prawdę...
Offline
-Ciekawe zagranie, jednak to i tak niczego nie zmienia. Jeśli ty zginiesz z Nią to przeżyje wiele innych istnień, jednostki się nie liczą. *Przeładował pistolet*
Offline
*Przyjechał na koniu, zeskoczył z siodła i pobiegł do budynku. Lekko przełknął ślinę mijając dziurę w miejscu drzwi, po czym wbiegł po schodach, wyjmując rewolwer. Wpadł do pokoju. Spojrzał na Daga przelotnie i wycelował w Tandi.*
-Wszyscy cali?
Offline
-Jeszcze...Pan Dagor chce mnie zabić...Ja na razie nie chcę ofiar...O nie, nie..Kto by przychodził do Saloonu ?
Offline
-Jesteś osobą niezrównoważoną psychicznie, zginiesz tu...lub dasz się pochwycić. *Skinął głową do Sou*
-Ze mną dobrze, ale gorzej z Sar.
Offline
-Sar, możesz chodzić? *Powiedział, nie spuszczając wzroku z Tandi.* -Najlepiej, jeśli teraz wszyscy teraz wyjdziemy...gdzie rodzina szeryfa?
Ostatnio edytowany przez Source (2012-05-22 20:59)
Offline
Ja..ja nie za bardzo chce cię zabić Sar....Ale...Muszę się pozbyć żony szeryfa,szeryfa i burmistrza o oni mi przeszkadzają ...
Offline
*Spoglądał na Tandi*
-Jaki to ma sens? Robisz to dla zabawy?! Dość tego! Tutaj kończy się zabawa i zaczyna życie! Jeden strzał a osobiście sprawię abyś długo umierała.
Offline
Dlaczego tylko ja mam się bawić ? Wy też się rozerwijcie ...*szybko pościła Sar, wyszła przez okno i wsiadła na jednego z koni*
Offline
*Wyskoczył za Nią przez okno i oddał trzy strzały. Droga wokół domu była zasłonięta sporym słupem ognia. Lew wylądował pomiędzy Nią a ognistą ścianą*
-Mówiłem, że nie dam Ci uciec.
Offline
-O chcesz się zabawić ? No chodź! * Wyjęła rewolwer, celowała w Dagora *
Offline
-Nie będę się z nikim bawił. Jesteś tylko kolejnym szaleńcem dla którego muszę zmarnować czas. *Wycelował w nią z dwóch rewolwerów*
Offline
*lew czując zdenerwowanie "nieśmiertelnością psychiczną" Tandi, postanowił zejść z konia, wziął Winchestera przeładował i wycelował w Tandi*
-Jeśli on cię zabije to ja..jeśli ja nie dam rady, znajdą się inni co będą chcieli cię zabić ! *krzyknął*
Offline
Nieee...Jestem dumna że Sar chodź przez chwilę się zabawiła...No dobra koniec zabawy...*Koń przeskoczył nad kręgiem ognia, pogalopował w pustynie*
Offline
*Przeszedł przez ogień*
-Nie spodziewałem się tego...miałem zabić konia.
Offline
* Jechała coraz szybciej *
-ich mały planik nie wypalił..Oj...
Offline
*Lwica wyskoczyła przez okno. Jej noga już nie krwawiła. Była prawie zdrowa. Nikt nie wiedział jak to się stało. Wsiadła na konia Shu i zaczęła gonić Tandi. *
Offline
-Oh tak...gońcie mnie dalej....*Lwica jechała konno gdy nagle...Zeskoczyła z niego i jakby zniknęła..Wskoczyło do jednego z podziemnych tuneli.
Offline
*Lwica zauważyła, jak Tandi zeskakuje z konia i znika. Ona również zeskoczyła i 'niechcący' wskoczyła do jakiegoś tunelu.*
Offline
*W tunelach roznosiło się echo *
-Szukaj...szukaj ...Szukaj jak piesek! hihihihihihi!
Offline
*Lwica zamknęła oczy. ''Myśl... sercem..''-pomyślała. Wyczuła coś. Pobiegła w tamtą stronę*
Offline
*Wyskoczyła z tunelu, następnie zasypała piachem otwory *
-Hahahahahahahaha...Możesz się uśmiechać bez powietrza!
Offline
*Lwica nie mogła oddychać. Wyciągnęła coś z kieszeni. Przyczepiła do jednego z byłych otwórów. Oddaliła sie od tego miejsca. Po kilku sekundach wybuchło, a zasypana dziura wystrzeliła w powietrze ziemią. Sarmina Wypadła z jaskini biegiem. *
-A jednak nie
*mówiła, uśmiechnięta do niej*
-Nie jesteś ani szybka, ani mądra...
*dodała, śmiejąc sie*
Offline
Nie muszę być mądra...Nie muszę mieć planu..Nie obmyślam co dalej zrobię..Ale.Jestem z ciebie zadowolona :awesomecat: hahahahhahahahahahahah.
Offline
-Ja za to z ciebie nie. Będe, gdy sie poddasz
*mówiła*
-ale to sie nigdy nie stanie, prawda?
8Spytała*
Offline