Nie jesteś zalogowany na forum.
*Uśmiechnął się słabo do Shu.*
-Tyle lat wiodłem normalne, jak na kogoś mojego pokroju życie. *
Spojrzał na walizkę.*
-Mógłbym nic nie zmieniać, ale to by nie było fair. Nie wobec tych których zabiła RAW, twojej dziewczyny i moich kolegów. Szkoda tylko, że nie załatwię tego inaczej...
*Powoli odpiął klamry walizki.*
Offline
-Widocznie będę znów zdany na zmianę życia...wszystkiego co miałem....
Offline
Dobra załatwiłam samolot , ale 1 osobowy czyli zostajecie tu , powodzenia A i obserwujcie Kiarę0 * wsiadła do samolotu i odleciała * Sou , nasz mały gdzie się schował ....gdzie się schował .....
Offline
*nieprzerwanie się uśmiechała. Nieprzerwanie...*
Offline
Czemu się tak uśmiechasz ? *Usiadł pod ścianą*
Offline
hmmh gdzie nasz mały poleciał a mam sygnał z jego komórki...Dobrze więc..
Offline
*-Dobrze, więc. Fixit, nadchodzę... Sou wbił igłę strzykawki z jadowito-zieloną zawartością prosto w żyłę.Poczuł, jak materializują się byty mentalne wokół niego. Zawsze jego zdolności ograniczały uczucia. Jednak teraz gniew i zmęczenie przytłumiły sympatię do Admirała i marynarki. Żołnierze z eskorty upuścili nagle broń i oddalili się. Admirał popatrzył na niego ze smutkiem.*
Offline
*lwica wróciła do city * Sygnał ! ahhh Dobrze poczekam na niego tu ..*lwica poprawiła płaszcz i ruszyła w stronę ciężarówki ...*
-Muszę mieć trochę godności nie będę za nim biegać jak pies za kijkiem , pozostawmy to losowi...
Offline
*lew chwycił karabin od jednego z żołnierzy *
-No to czas na zabawę... *przeładował broń*
Offline
Tralalalalaal *skakała radośnie po ulicach miasta * może odwiedziłabym dawnych "znajomych" mam z nimi do pogadania
Offline
//Kuff. Nie ogarniam. Jakby co, nadal ślęczę przy chatce. // *Nawet nie przekroczyła progu, widząc ślady krwi, wsiadła na motor. Wsunęła kask na łebek i pojechała przed siebie. "Niech tylko Shu zadzwoni. Niech mnie zabawa nie ominie. "pomyślała. Dodała gazu.*
Offline
Wiesz. Mam swoje powody. *ciągle miała na sobie ochraniacze i kask. Podeszła do Scotta. Kopnęła rower, który automatycznie uniósł sie w górę i ustawił w pozycji pionowej. Oparła go o ścianę i podeszła do osobnika. *
Offline
*będąc obok Sou, lew postanowił zadzwonić do Dead lecz nagrał się tylko na sekretarkę*
-Dead....przeczekaj gdzieś tą polityczną burzę....spokojnie...zajmę się Sou...nic mu się nie stanie...obiecuję.
Offline
*Lwica podchodzi do ściany jednego z budynków , na której widniał duży list gończy *
-Więc mnie szukają ciekawe , to raczej nie było zawieszone przez policję * Lwica zebrała plakat *
uuuuuuu 500.000 , więc zapewne to moi starzy K O L E D Z Y .....
Offline
*Wstał. W ustach czuł metaliczny smak krwi. Zdecydowanie nie był w wprawie. Minęło zbyt wiele lat...*
-Shu, lecą...
*Wskazał na duży śmigłowiec towarowy, mknący po niebie.*
//Dead, jakby co, to możesz być z nami na statku, bo tak pisaliśmy, że teoretycznie mogłaś być cały czas z nami.*
Offline
*wzięła głęboki wdech*
Dobra, mam to wszystko gdzieś. Wysiadaj, zostawiam tu auto. Niech się dzieje co chce. *zamknęła samochód i ruszyła piechotą w stronę domu*
Offline
*lew usłyszał odgłos śmigieł przecinających niebo i nerwowo skierował wzrok na helikopter*
Offline
*Lwica chodziła z listem gończym po mieście, zauważyła Laini *
-EEEE małą wiesz kto to rozwiesił , może twoi znajomi , znasz ich ?
Offline
Nieee? Przepraszam, śpieszy mi się. *wyminęła ją obojętnie*
Offline
* Odwróciwszy się w stronę odchodzącej lwicy powiedziała *
-Wiesz możemy normalnie porozmawiać , możesz mi się na coś przydać pielęgniareczko ....Albo *odwróciła z niej spojrzenie * możesz nie wyjść z tego miasta w jednym kawałku.......................Ja wiem kochana że ty , w głębi duszy jesteś taka sama jak ja.....
Offline
Psychiatryk to w tamtą stronę. *wskazała ręką w przeciwnym kierunku niż szła. nie bała się, nie miała przecież sobie równych w karate*
Offline
Myślisz że nadal rząd ma władzę nad miastem, hmmmmm, wasz burmistrz raczej nie może nic wymyślić teraz siedzi w swoim domku nad jeziorem i raczej sie wami nie interesuję , uwierz mi byś nie była taka mocna w słowach....
Offline
A kim ty w ogóle jesteś? *zatrzymała się i odwróciła do nieznajomej*
Offline
Ja ? "Jestem wysłannikiem chaosu " mówią mi TheLionJokerTandi w skrócie Joker ...
Offline
Posłuchaj, Tandi. Chyba jesteś przemęczona. Idź do domu i się wyśpij, bo wydaje mi się że nie kontrolujesz tego, co mówisz.
Offline
-Wiem wiecej niż moze ci się wydawać , jak myślisz dlaczego zamknęli mosty , czemu szpital hmmmmmm wybuchł ?
Offline
//Nie odlatujcie mi gdzieś. Sou, nie chce mi się teraz. Mh..// *Promienie porannego słońca padały na jej twarz gdy dotarła do Carpe Diem. Z lubością zgasiła silnik i przesunęła dłonią po kierownicy.* - Do zobaczenia, mój mały.-*Wolnym krokiem dotarła do swego apartamentu i z ramion ściągnęła płaszcz. Odwróciła się słysząc obok ciche uderzenie o podłogę, zoriętowała się, iż to telefon wypadł jej z kieszeni. Podniosła wnerwiające urządzonko z ziemi i odsłuchała wiadomości.* -O nie, Shu. Nie ma obietnic, których nie można przewidzieć.- *oddzwoniła na podany numer.* -Shupavu? Hm?... Nie. Nie, nic mi nie obiecuj. To nic nie warte. Wybacz... Gdzie jesteście?
Ostatnio edytowany przez DeadlyDance (2012-05-06 12:54)
Offline
Bo ja wiem? Prostesty? Strajki? Pochody?
Offline
Nie za bardzo , widziałaś tą złość i gniew , przerażenie lwów gdy padł 1 wybuch ? hmmmmm? Ja widziałam wszyscy byli zdolni się nawzajem pozabijać , mogłabym ci wyjawić coś ale , niedługo wszyscy mieszkańcy sie o czymś dowiedzą a do tego czasu moja mała , możesz wszystko przemyśleć ......
Offline
-Hejka. O czym rozmawiacie?
*spytała lwica podchodząc do nich..*
Offline