Nie jesteś zalogowany na forum.
//Ok xD//
*Była już cała poraniona. Ostatkiem sił zagłębiła zęby w nogę Carmen. Lwica syknęła z bólu, ale Kora wczepiła w nią pazury.*
- Puszczaj zarazo! *wrzasnęła lwica, ale Kora jeszcze głębiej wbiła pazury. Po kwadransie Carmen opadła na ziemię dysząc ze zmęczenia i utraty krwi. Kora, która była w takim samym stanie od turlała się od niej z wysiłkiem. Patrzyły na siebie długo z nienawiścią.*
- Wiesz Carmen, wcale nie chciałam omotać Sereni... To.. była moja przyjaciółka.. Lwioziemiec i Wygnaniec nie mogą się przyjaźnić, a ja.. ja zapomniałam wtedy kim jestem. czułam się Wygnańcem, chciałam być nim... Ale kiedy zrozumiałam gdzie moje miejsce... przegnaliście mnie z nienawiścią. Bo tacy jesteście. *oczy Carmen dalej paliły się gniewem, a z oka Kory spłynęła łza.* W innym wypadku mogłyśmy być przyjaciółkami. Przepraszam.
- Przepraszasz? NIGDY bym nie chciała mieć z tobą coś wspólnego! Twoje przeprosiny nic nie zmienią LWIOZIEMCZE! *zachwiała się wstając i z rykiem rzuciła się na Korę. Pod wpływem impulsu Kora, przerzuciła ją przez siebie i Carmen... spadła w przepaść. Krzyk Carmen zmieszał się z krzykiem Kory. Lwica patrzyła przerażona w czarną otchłań, w której zniknął Wygnaniec.*
Offline
//Dzięki. Postaram sie coś wymyślić, bo próbowałam, a weny brak -,-//
*skuliła się, ale z poczuła jak rany zaczęły ją piec. Syknęła wściekle, a potem zaniosła się niemym szlochem. Ale nie z bólu. Wciąż cicho szeptała "Sereni"*
Offline
*Popatrzyła na Sereni, była pewna siebie...
Jakby do siebie: * Humphrey. Trzymaj Ognisty temperament na wodzy. Dla jej dobra.*Poszła za lwicą...*
Offline
*Lwice wprowadziły ich do jaskini o niemal idealnym, kolistym kształcie. Były tam lwice z młodymi i starsi członkowie. Gdy weszli grupka wychudzonych lwiątek, z ciekawością przysunęła się do nieznajomych. Jakaś wystraszona matka przysunęła je do siebie. Panował tu smutek i głód. Sereni usiadła na środku. Zapanowała śmiertelna cisza.*
- Ostatnim razem mieliśmy ze sobą parę potyczek. Ucierpiały nieco obie strony, ale skończyło się na jeszcze większym zmniejszeniu naszego terenu. *jak na komendę po jaskini przeszedł żałobny pomruk* Możemy przestać się atakować, o ile powiększycie nam granicę do bliższej nam strony wodopoju. *przez chwilę uniosły się szepty, a potem wszyscy ucichli w oczekiwaniu.*
Offline
Więc co sądzicie o propozycji? *Sereni patrzyła na nich spokojnie*
Offline
*Sereni skinęła głową.*
- Tym razem przybyło nam jeszcze więcej młodych. Potrzebujemy wody. Do tego skończyły by się te nieustanne ataki na siebie.
- I mamy im zaufać? To śmieszne! *wtrąciła się jakaś nastoletnia, rudawo-brązowa lwica* Moja siostra Carmen na pewno sądzi podobnie! Gdzie ona w ogóle jest!?
- Khana, jesteś za młoda by zabierać głos. *zagrzmiała Sereni.* Twa siostra poszła odprowadzić... szkodnika. Więc zamilcz i usiądź. Wybaczcie za ten brak ogłady. *rzekła chłodno do Humphrey'a i Kiary 0.*
Offline
*Zamyśliła się... * - Poprzez moje dobre serce może wyjść na to,że niedługo NAM nic nie zostanie... hieny, wilki, teraz wyrzutki... -
Przyznaję, że wasze prośby są rozsądne. *Popatrzyła na młode, kulące się obok.* Każda chce dla swoich jak najlepiej... Wiem przynajmniej że lwów , nie można tak jak hien posądzić o niekontrolowane polowania, więc o to się nie boję... a le sądzę ,że lepszym rozwiązaniem było by zezwolenie na dostęp do rzeki... w końcu wodopój jest niemal w centrum Lwiej Ziemi, a rzeka płynie bliżej obecnej granicy. Efekt byłby ten sam, skoro koryto meandruje to i woda stojąca w zakolach się znajdzie.
Offline
*Sereni zamyśliła się przez chwilę.*
- Dobrze, to proponuję by młode do osiągnięcia pewnego wieku mogły pójść nad wodopój, oraz starsze osobniki. Nam młodym wystarczy woda z nad rzeki. Czy godzicie się na taki układ?
Offline
*Kora leżała bardzo ciężko oddychając. Jej oddech był chrapliwy, a z ran ciekła krew. czuła jak traci świadomość na środku Pustkowi*
Offline
*Popatrzyła w oczy Sereni. To dziwne, ale tamta była.. szczera. Wychodząc Kiara rzuciła jej na ucho: * Uważaj, nie wszyscy pochwalają pokojowe metody...
Offline
*Sereni pokiwała powoli głową.*
- Uważaj by nie stracić ją znów Humphrey'u. Uważaj... *odwróciła się i odeszła w głąb Pustkowi. Wygnańcy odprowadzali wrogimi spojrzeniami Kiarę i Humphrey'a.*
Offline
*Kora ciężko dyszała. Miała mroczki przed oczami i czuła spływający po niej pot. Zakasłała krwią.*
Offline
*Patrząc za oddalającym się Humpem nie zdziwiła się, że martwiąc się o córkę zapomniał o... * Kora ! *Zaczęła węszyć, ale resztka zapachu prowadziła ją z powrotem na teren wyrzutków... Widziała oddalające sie sylwetki więc postanowiła się skierować w głąb Pustkowi, w przeciwnym kierunku podążając za zapachem ... zdrady i żalu. *
Offline
*Powoli już oczy jej się zamykały. Czułą jak jej świadomość odpływa bardzo daleko. Zobaczyła jeszcze jakieś łapy. Stała przed nią młodsza siostra Carmen*
Offline
//Powiedzmy xD//
*jej ciało leżało nieprzytomnie w kałuży krwi. W kącikach oczu drgały łzy*
Offline
*nie poruszyło się. Leżała tam jakby od zawsze*
Offline
*ze skały w ukryciu obserwowała młodsza siostra Carmen*
Offline
*młoda lwica poruszyła nerwowo łopatkami. Zwęziła oczy*
Offline
*młoda lwica odprowadzała ich wzrokiem. Bojaźliwa na atak ze strony Humpa, ukrywała się. Pomyślała o swej siostrze Carmen i podbiegła do czarnego nieznajomego*
- Hej! Lwioziemcze! *zawołała z wyższością*
Offline
*stanęła 3 m dalej zgrywając odważną* Ty, nie widziałeś może ciemnobrązowej lwicy?
Offline
*Khana zerknęła na Korę* Moja sio... Ta lwica miała odprowadzić tą tutaj do waszej granicy...
Offline
*lwica mruknęła coś pod nosem* W takim razie biegnijcie i nie wracajcie. Gdyby nie Sereni byłoby po was. *rzuciła dumnie i odmaszerowała*
Offline
//Ale Hump! Ja obecnie piszę w Wodopoju! To będzie dziwne...//
Offline
//Wysokie Trawy Humpusiu ;D Ale to jutro bo teraz już muszę iść
Offline
-Ojć.Chyba do nie tej krainy trafiłam co trzeba
*rozgląda się dookoła*
-Mam nadzieję że nikt mnie tu nie widział, bo mogli by mnie wygnać z Lwiej Ziemi
*pomyślała szybko Sarmi i szybkim biegiem ruszyła w stronę domu*
Offline
-Widzę że nie tylko ja tu przychodze
*Powiedziała do Humpa
Offline
*ziewa* Jest tu coś oprócz kamieni? * kładzie się na rozgrzanym głazie*
Offline
*siedziała przy granicy nie mając odwagi wejść na ten teren po ostatniej przygodzie*
Offline
No nareszczie coś ciekawego! Zaczekam z tobą.
Offline
*W tym samym momencie zza szarawych skał wybiegło małe wygnańcze lwiątko. Radosna mała goniła za pasikonikiem i nagle zderzyła się z łapą Humpa*
- Och! *stęknęła*
Offline