Nie jesteś zalogowany na forum.
*Wdech, wydech. Powoli i z gracją skradała się pod osłoną zielska, bacząc uważnie gdzie i jak stawia łapy. Uniosła pysk ku górze i lekko go rozwarła, węsząc za ofiarą. W otoczeniu było dużo zwierzyny, teraz trzeba tylko, którąś wybrać. Jej ogon dygotał z ekscytacji.*
Offline
*Podszedł do Sami jakby znikąd i lekko uderzył w Nią biodrem, żeby zwrócić na siebie uwagę*
-Spójrz tam... *Wyszeptał, wskazując łbem na antylopę rozglądającą się niebezpiecznie blisko wysokich traw* To nasza szansa, gotowa?
Offline
Gotowa. *Mówiąc to kiwnęła potakująco głową, jakby dla pewności, że ją zrozumie. Napięła wszystkie mięśnie, gotowa do skoku i wysunęła ostre jak żyletki pazury. Kątem oka jeszcze spojrzała na lwa, majtnęła ogonem, dając znak i ruszyła.*
Offline
*Spojrzała na Warmika.*
- Tak, wszystko dobrze...
//Usunąłem następnego posta, jako że był całkowicie bezsensowny i dodatkowo łamał dwa punkty regulaminu~Dagor//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-30 18:21)
Offline
*Wziął głęboki wdech, obrał odpowiednią postawę i wyskakując w powietrze, ruszył na ofiarę. Spłoszona antylopa zaczęła uciekać, jednak był to całkowity akt desperacji, gdyż cienistogrzywy wraz ze swoją towarzyszką był już na wyciągnięcie łapy od bezbronnej zwierzyny. Po zbliżeniu na odpowiednią odległość, ponownie skoczył na kopytne, zatapiając kły w jego skórze*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-30 22:25)
Offline
*Także rzuciła się na ofiarę, która pod ciężarem lwów straciła równowagę i wyorała o ziemię. Niesiona instynktem, z głośnym pomrukiem wtopiła w jej łopatke pazury, przyciskając ją bardziej do gleby po czym dobrała się do krtani ofiary.*
Offline
*Wyciągnął zębiska z ciała antylopy i z aprobatą dla lwicy, przyjaźnie się uśmiechnął. Może nie zrobili tego z nadmierną gracją, ale wyszło perfekcyjnie. Choć, nie można było uznać takowego polowania za zbyt trudne. Odczekał chwilę, aż Sami zakończy cierpienia biednej zwierzyny, po czym ponownie się ukłonił i lekko się odsunął*
-Najedz się do syta, to Twoja zdobycz.
*Podniósł kąciki ust w uprzejmym grymasie i zaczął na nowo wypatrywać kolejnej sztuki, tym razem było już trudniej, gdyż reszta stada złapanej antylopy spłoszyła się i pobiegła gdzieś na północ*
Offline
*Ominęła Warmika. Odeszła trochę od trawy, usiadła i zaczęła się rozglądać.*
Offline
* Na Sawannie przyszedł dzisiaj Eragon i zobaczył kilku towarzyszy i podszedł do nich i powiedział- Cześć wszystkim.
Offline
*Przeniosła wzrok na Eragona.*
- Cześć. *Przywitała się i uśmiechnęła się.*
Offline
- Cześć Mania, co tam u ciebie, jak minęły święta i sylwester?* przywitał się z lwicą i tez się uśmiechnął*
//Przepraszam bardzo, ale to nie są schizy... Tutaj nie było sylwestra i świąt. ~ Golden//
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2014-01-03 18:06)
Offline
- Całkiem dobrze... teraz próbuję coś upolować...
*Westchnęła i ponownie rozglądała się.*
Offline
*Szła spacerkiem przez sawannę. Zobaczyła kilku przyjaciół, ale nie podeszła. Położyła się w cieniu, pod jakimś drzewem. Popatrzyła na ruszającą się przez wiatr wysoką trawę. Zrobiła się senna.*
Offline
- U mnie święta i sylwester, tez minęły dobrze. *lekko się uśmiechnął*
* Później dodał* - Okey, to Mania poluj.
//Przepraszam bardzo, ale to nie są schizy... Tutaj nie było sylwestra i świąt. ~ Golden//
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2014-01-03 18:36)
Offline
*Z daleka dojrzała małą antylopę. Zaczęła, niczym bezszelestnie podchodzić do ofiary. Gdy była ostatecznie blisko, z przygotowaniem wyskoczyła na zwierzę. Wbiła kły w antylopę.*
Offline
* Eragon po chwili podbiega do Mani i powiedział*- No pięknie Mania.
Offline
- Dzięki, ale z taką antylopą... to było łatwe. *Powiedziała.*
Offline
*Zaburczało jej w brzuchu i poczuła głód. W dali ujrzała jakąś dorosłą antylopę. Zaszyła się w trawie i skoczyła. Jednak po drugiej stronie trawy byli Eragon i Mania. Carissime nie doskoczyła do antylopy i spadła na Eragona.* - Wybacz. *Powiedziała i wstała.*
Offline
- Tak, z małą zwierzyną to jest łatwo, ale z większą jest trochę trudniej.* powiedział i uśmiechnął się do Mani*
*Eragon leżał na ziemie przez Cari i powiedział*- Nie, nic się nie stało Cari...* podnosi się*
Ostatnio edytowany przez Eragon905 (2014-01-02 17:52)
Offline
*Popatrzyła na Cari. Zaśmiała się.*
- Widzę, że polujesz... Jesteś głodna? Chętnie podzielę się z Wami moją małą zdobyczą...
Offline
* Eragon odpowiedział do Mani*- Nie, dzięki, ja Mania nie skorzystam nie jestem głodny.
Offline
- Ja sama potrafię polować, to zostaw dla siebie. *Lwica uśmiechnęła się do Manii. Popatrzyła na Eragona. Spuściła głowę. Wstała.* - Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam. Lecz teraz muszę coś upolować, bo jestem straszliwie głodna. *Wbiła wzrok w brązową antylopę, która teraz spokojnie żuła zieloną trawę, trochę niższą niż ta, w której Carissime spróbowała ją upolować. Powoli czołgała się w trawie. Z każdym krokiem była coraz bliżej antylopy. Kiedy była wystarczająco blisko owego stworzenia, odbiła się łapami od ziemi i skoczyła, wykonując salto, na antylopę, która nie zdążyła uciec. Kły Carissime zacisnęły się na jej szyi. Kiedy antylopa zamieniła się w pożywienie, lwica rozwarła kły i wyciągnęła je z cielska zwierzęcia, po czym oblizała je z jego krwi. Oderwała spory kawał mięsa i zaczęła go żuć.*
Offline
- Cari ale nic się nie stało...* uśmiechnął się do niej i popatrzył się na nią*
Offline
*Ugryzła kawałek swojej zdobyczy.*
- Dobrze Ci idzie. *Popatrzyła na Cari.*
Offline
* Eragon patrzy się na Cari jak poluję *
Offline
- Polowałam od lwiątka. *Powiedziała, a jej twarz posmutniała.* - Mój ojciec zginął. Zginął, kiedy polował. Ponieważ byłam najstarsza z całej dziesiątki rodzeństwa, to ja musiałam polować. Matka zajmowała się moim rodzeństwem. Jednak zostałam tylko ja, bo moje zdobycze były małe. Starczyło tylko dla mnie, dla Urii i dla Saii (Uria, Saya). Reszta rodzeństwa już nie przeżyła. Matka też. A Uria zginęła w podobny sposób jak i ojciec. Saya nie umiała polować, więc też nie przeżyła. Zostałam tylko ja z całej rodziny, która liczyła 13 członków... *Po jej policzku spłynęła łza.* - Jak byłam trochę starsza, nauczyłam się różnych sztuczek. *Potrząsnęła głową, żeby strącić łzę. Podniosła łapę i położyła ją sobie na oczach.*
Offline
- Nie przejmuj się... *Zaczęła mówić. Jednak nie wiedziała jak ją pocieszyć, bo dla niej jej rodzina nie była zbytnio ważna.*
Offline
*Lwica popatrzyła na Manię.* - Nauczyłam się też wyczuwać, o czym ktoś inny myśli. Czy Twoja rodzina Cię niezbyt obchodzi? Uciekłaś od niej? *Patrzyła na Manię. Jej oczy były napełnione łzami. Cały czas myślała o Urii, Saii, o reszcie rodzeństwa, o matce, o ojcu...*
Offline
- Uciekłam i dobrze. *Fuknęła.*
- Nie chcę jej znać.
Offline
- Czemu? Co się stało? *Lwica wbiła pazury w wielką antylopę, którą upolowała, po czym ją ugryzła. Oderwała kawałek mięsa i je zjadła.*
Offline