Nie jesteś zalogowany na forum.
*Smoczyca nie wiedziała, co ma zrobić. Podniosła magią Watharę i postawiła pod ścianą starego zamczyska, sama stworzyła elektryczną kulę i rzuciła w stwora. Kula trafiła w bestię, w końcu. Mantykora zaryczała z bólu. Magią podniosła stwora. Rzuciła mantykorę w przepaść.*
Offline
*Wath podeszła do Caligo.*
-Nic Ci nie jest? *Popatrzyła jej prosto w oczy. Nie chciała, żeby niebieskiej coś się stało. Kremowa westchnęła, po czym zaczęła lecieć w stronę Lion Paws.*
//z.t.//
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-05-02 19:44)
Offline
*Wilczyca chowając się w cieniu obserwowała jak smoczyca pokonuje mantikorę.*
Co za moc. *Wyszeptała sama do siebie. Podnosiła się i przeleciała kawałek. Schyliła łeb i patrząc w przepaść poczęła coś liczyć na palcach.*
Offline
*Cytrynowa przyleciała tu. Dawno nie widziała tego miejsca. Przysiadła na jakichś większy skałach, ziewnęła potężnie, po czym zaczęła wsłuchiwać się w dźwięki dochodzące z lasu nieopodal. Piękne, choć smutne miejsce... Wiele istot zakończyło tu swój żywot. Czuła to. Zaczęła nucić coś pod nosem.*
Offline
Będzie z mniej niż kilometr. Spokojnie dam radę. *Na jej pysku pojawił się lekceważący uśmiech. Mruknęła do siebie po czym złożyła skrzydła i dała nura w przepaść.*
Ostatnio edytowany przez Shaia (2014-12-06 19:50)
Offline
*Zaczęła węszyć. Poczuła zapach wilka. No proszę, czyli nie jest tu sama... Wstała i zaczęła iść w stronę, z której nadlatywała woń. Zaszyła się pomiędzy kilkoma głazami, które kiedyś pełniły chyba funkcję nagrobków. Mgiełka ułatwiała ukrycie się. Cytrynowa popatrzyła w stronę dość dużej przepaści. A cóż to, czyżby wilk samobójca? Niee, one takie nie są. Wychowała je Dzikość, trzymają się życia każdym, nawet najmniejszym kawałeczkiem ciała i duszy. Niczym smoki. Hm, to może znaczyć tylko jedno- ten wilk ma skrzydła, albo gdzieś poniżej jest jakaś półka skalna. Nie, Wath nie będzie tego sprawdzać. Bo po co? Samo się wyjaśni.*
Offline
*Wilczyca coraz bardziej zagłębiała się w ciemność. Po chwili zmuszona przez coraz mniejszą ilość światłą wylądowała na najbliższej półce skalnej.*
Ale ciemno. Prawie zapomniałam, że moje oczy muszą się przyzwyczaić. *Shaia uniosła łeb i zaczęła węszyć.*
S-smok? *Zaczęła węszyć jeszcze mocniej.* Ma inny zapach niż reszta, ale i tak nie mogę ryzykować. *Rozpostarła skrzydła i zaczęła lecieć ku górze.*
Offline
*Machnęła lekko ogonem, po czym położyła się obok nagrobków. Poczekamy, zobaczymy. Jeśli wilk będzie chciał się ujawnić, to proszę. Ale Wathara go do tego zmuszać nie będzie. Smoczyca wypuściła trochę dymu z pyska, po czym zaczęła pisać coś szponem na skale. Runy? Możliwe. Gadzina mocniej pociągnęła nosem, czując coraz wyraźniejszy zapach ssaka. Zbliża się tu... Ale czy wilczur ma szansę wygrać walkę z ponad 8-metrową bestią?
Meh. Niby Wath miała przewagę, ale doświadczenie nauczyło ją, że nawet najmniejszego przeciwnika nie należy lekceważyć. No cóż, jeśli stworzenie zaatakuje, będzie gotowa.*
Offline
*Wilczyca po chwili wyleciała z przepaści. Wylądowała gładko na ziemi po czym zasłoniła oczy łapami* Co jest nie tak z tymi oczami?! *Wzięła łapy z pyska po czym uniosła wzrok. Zaniemówiła*
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-12-06 20:25)
Offline
*Wathara patrzyła na waderę. Oceniała jej możliwości. Na razie nie wyglądała na zagrożenie, ale kto wie? Wszystko może się jeszcze zmienić. Cytrynowa uniosła płetwy ku górze- dzięki temu wydawała się być większa. Z jej pyska wydobył się gardłowy pomruk. Coś w rodzaju "Widzę Cię. Jeden zły ruch i po Tobie, więc lepiej uważaj." Przestroga była wyraźna. *
Offline
*Shaia spuściła wzrok. Nie miała żadnego doświadczenia w obcowaniu ze smokami. Powoli zaczęła się wycofywać, niepewna co ma zrobić*
Offline
-Nie bój się, podejdź bliżej. *Wathara powiedziała to dziwnym, chłodnym głosem, którego brzmienie przypominało echo odbijające się w górskich jaskiniach. Inaczej mówiąc- było to dość straszne. Oczy cytrynowej lekko błysnęły, odbijając jakiś pojedynczy refleks światła.*
Offline
*Shaia niemal podskoczyła. Głos smoczycy wydawał jej się lekko przerażający. Mimo to wyprostowała się i podeszła odrobinę bliżej.*
Offline
*Coś siedziało w krzakach. Przyglądała się temu wszystkiemu, nie ruszając się. Wiedziała, że istoty nie są takie głupie i mogą wyczuć jej zapach. Wystawiła łeb ponad krzaki i machnęła puszystym ogonem. Cicho "wypełzła" zza krzaków i usiadła na jakimś kamieniu, nadal przyglądając się nieznajomym.*
Offline
*Po chwili zza skał wyłonił się najpierw rudy pyszczek, a później reszta stworzenia. Był to dość duży smok pokryty rudą sierścią. Gdzieniegdzie było widać ciemniejsze prążki i paski, niczym u kota. Zielone oczy obserwowały cytrynową smoczycę, a ogon smoka poruszał się niczym ogon kociaka polującego na mysz. Sam smok siedział przykulony za większą skałą, starając się unikać wzroku większego od niego smoka.
Długie uszy smoka uważnie nasłuchiwały otoczenie, a nos stworzenia zabawnie poruszał się, wdychając powietrze. W ten sposób smok chciał dowiedzieć się czegoś o smoczycy. Choć nie były to dokładne informacje, rudy smok domyślił się, że cytrynowa jest od niego dużo potężniejsza. Wolał nie wchodzić jej w drogę, dlatego zdecydował się pozostać za skałami. Wciąż obserwował smoczycę i każdy jej ruch, przygotowując się w razie czego do ucieczki.*
Offline
*Popatrzyła na każde ze stworzeń. Hmm. Interesujące. Co mogło ich tu zwabić? Naprawdę, wszędzie, gdzie poszła Wathara, od razu pojawiało się kilka nowych pyszczków. Popatrzyła na smoka, mruknęła coś pod nosem. Kolejny gad... Może i dobrze, smoczy łowcy będą musieli bardziej się postarać, jeśli będą chcieli wytępić bestie.*
Offline
*Jego nos znowu zabawnie się poruszył, a źrenice jego oczu lekko się zmniejszyły, gdy smoczyca go zauważyła. Nie usłyszał, co mruknęła, jednak spodziewał się, że coś dotyczące jego obecności. Ale co na to poradzić? Znalazł się tu przypadkiem i przypadkowo znalazł cytrynową. Nie chciał wchodzić jej w drogę, jednak wydawało mu się, że jednak go to nie ominie. Z jego gardła wydobył się cichy pomruk, a jego wzrok wlepiony był w smoczycę. Gdyby go zaatakowała, będzie się bronił. Jednak jakie miał szanse przy tak wielkim stworzeniu, jakim była smoczyca? Praktycznie żadne. Rudy smok skulił się jeszcze bardziej, czekając na reakcję cytrynowej.*
Offline
*Ta tylko uśmiechnęła się pod nosem, widząc reakcję rudzielca. Nie miała zamiaru atakować, obcy byli jej obojętni. Mimo wszystko gadzina była zadowolona z tego, że mniejszy gad wiedział, że cytrynowa może być zagrożeniem. Oznaczało to, że miał jakiś rozum. Odchrząknęła, po czym odezwała się cieplejszym już głosem.*
-Witajcie.
Offline
*Shaia na chwilę wyłączyła się z rozmowy. Jednak głos smoczycy wyrwała ją z transu. Wilczyca niemal podskoczyła.*
Offline
*Kremowa popatrzyła na przestraszoną waderę. Uśmiechnęła się pod nosem.*
-Wiem, że jestem straszna, ale nie myślałam, że aż tak.- Złożyła skrzydła, płetwa na jej grzbiecie opadła. Teraz już nie wyglądała tak strasznie... Chociaż nie. Nadal mogłą budzić lęk, ale złudzenie większego rozmiaru zniknęło. Te kilkadziesiąt centymetrów, które dodawały jej skrzydła i płetwa.... *
Offline
*Wilczyca odetchnęła. Odczuła ulgę wiedząc, że smoczyca nie ma zamiaru jej zaatakować. Wyprostowała się.*
Ze złożonymi skrzydłami faktycznie wyglądasz na mniejszą. *Uśmiechnęła się.*
Offline
*Podniósł głowę. Smoczyca nie miała zamiaru go zaatakować, a przynajmniej tak mu się zdawało. Postanowił podejść bliżej.
Rozłożył opierzone skrzydła. Wcześniej, skulony, wyglądał na małego, jednak w rzeczywistości był dość dużych rozmiarów smokiem. Szybko wzbił się w powietrze i po kilku sekundach znalazł się w odległości paru metrów od cytrynowej smoczycy. Złożył skrzydła i podniósł łeb. Jego nos znów śmiesznie się poruszył, a jego oczy szerzej się otworzyły. Musiał mieć pewność, czy smoczyca na pewno go nie zaatakuje.
Po chwili odwrócił głowę do wilczycy. Wcześniej nie zwrócił na nią większej uwagi, choć również była intrygującym stworzeniem. Wilk ze skrzydłami? Nieczęsto takie widywał. Rudy smok poruszył jeszcze raz noskiem.*
-Taveer.
*Było to jedno słowo, wypowiedziane cicho, choć stanowczo. Obcy mogli jednak nie zrozumieć, o co chodziło smokowi. Czy przedstawił się, czy może było to przywitanie w całkiem innym języku?*
Offline
*Czarna zeskoczyła ze skały. Stworzenia może jej nie widziały, ale na pewno zdążyły ją wyczuć. Machnęła ogonem i przysiadła pod skałą, bliżej istot. Wiedziała, że cytrynowa może być potężna, jednak nie bała się jej tak bardzo, jak rudzielec. Już nie raz widziała smoki podczas swojego życia. Znów podeszła bliżej i wskoczyła na jedną ze skał, żeby lepiej widzieć nieznajomych. Machnęła ogonem. Wilczym ogonem. Nie wyglądała na wilka, jednak przez ten ogon jednak trochę go przypominała. Chciała usłyszeć ich rozmowę, jednak była zbyt daleko. Zaczęła skakać z kamienia na kamień, aż znalazła się niedaleko stworzeń.*
//Tak, Cari będzie miała wilczy ogon, bo mi wolno.
Offline
*Popatrzyła na nadchodzącą lwicę z wilczym ogonem. Interesująca istota. Mutant? Kto wie. Cytrynowa popatrzyła prosto w oczy brązowego gada. Powitanie, a może imię? Zapewne niedługo się dowie. Westchnęła, po czym popatrzyła na słońce, próbujące przebić się przez chmury. Będzie padać... *
Offline
*Wilczyca instynktownie wyczuła nadchodzącą ulewę.*
- Wygląda na to, że zaraz się rozpada... *Westchnęła.*
Offline
*Lwica spojrzała na niebo. Rzeczywiście, będzie padać. Zaczęła dalej skakać po kamieniach, aż wylądowała tuż przed wilczycą. Cofnęła się o kilka kroków i usiadła. Przyglądnęła się każdemu po kolei. Już miała się odezwać, kiedy na jej nos kapnęła kropla. Spojrzała w górę.*
Offline
Ehh... muszę się gdzieś schować... *Szepnęła do siebie. Po chwili jeszcze raz pochyliła się nad przepaścią.*
Wrócę tu jutro.
Offline
*Widząc, że cytrynowa smoczyca spojrzała w niebo, również podniósł głowę. Chmury przysłaniały słońce, rudy nawet nie zauważył, że się zachmurzyło. Spuścił głowę i popatrzył na wilczycę. Przekrzywił zabawnie głowę, jednak kiwnął nią na znak potwierdzenia. Rozumiał, co wilczyca mówiła. Może nie odzywał się zbyt często, jednak był mądrym stworzeniem, aczkolwiek cichym. Zdawać by się mogło, że nie potrafi mówić, jednak to nie prawda. Podniósł lekko uszy, wsłuchując się w słowa wilczycy.
Po chwili zauważył kolejne stworzenie. Odwrócił się w jego kierunku i uważnie obserwował jego poczynania. A może raczej jej?*
Offline
*Machnęła ogonem i spojrzała na rudzielca. Takiego stworzenia jeszcze nie widziała. Przestała się nim interesować i spojrzała na zamek. Ciemny. Przerażający. Wspaniały. Zastanawiała się, czy coś jeszcze w nim żyje. Chętnie zwiedziłaby go, lecz może tam żyć mnóstwo niebezpiecznych stworzeń. Uderzyła ogonem o ziemię i znów spojrzała na siedzące istoty swoimi fioletowymi ślepiami.*
Offline
*Cytrynowa ponownie popatrzyła w niebo, po czym ruszyła w stronę zamku. Nie chciała zmoknąć. Gdy znalazła się przy wejściu, cicho zapukała, po czym otworzyła drzwi i weszła do środka.*
Offline