Nie jesteś zalogowany na forum.
*Nie był zadowolony, gdy dowiedział się, że Eragon uważa, że jest nienormalny. Po chwili położył się na ziemi i zaczął się turlać.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Siedział w ciszy na schodach przed budynkiem. Odwrócił się za siebie i zobaczył, że FireLion turla się po ziemi i znów pomyślał to samo słowo - nienormalni...-, odwrócił głowę i westchnął. A w tym momencie poczuł się jakby nie miał do nikogo się odezwać.*
Ostatnio edytowany przez Eragon905 (2014-08-08 18:08)
Offline
*Ness przez cały ten czas macała ścianę w poszukiwaniu czegoś. W końcu natrafiła na jakiś wystający pręt.*
-ZNALAZŁAAAAM! *Ryknęła na całe gardło, po czym szarpnęła za pręt.*
Offline
* Na jakiś tam okrzyk Ness, Eragon nie zainteresował się tym i siedział na schodach przez długi przebieg czasu. Nie chciał już do tego budynku wracać...Bo uważał, że tam są - nienormalni towarzysze.*
Offline
*Do psychiatryka wprowadzano nowego. Był to wielki lew o ciemny umaszczeniu i kruczoczarnej grzywie. Olbrzym wił się i wrzeszczał. Po chwili zauważył jakiegoś lwa siedzącego na schodach. Warknął coś niezrozumiałego do niego.*
Offline
* Nie zwracał swojej uwagi na nic co byłoby wspólnego z psychiatryka, ale nagle nie wiadomo skąd, z jego punktu widzenia albo słyszenia usłyszał grube nie zrozumiałe dla niego warknięcie. Pomyślał sobie z znów jakiś wariat do tego pomieszczenia zawitał, zignorował to...*
Offline
*Nowy się wkurzył.*
-Ej! Mówię do Ciebie!
*Ryknął do siedzącego lwa.*
Offline
* Gdy nowy przybysz w jego stronę krzyknął, to on leniwym ruchem odwrócił się w jego stronę -Ty mówisz do mnie.... Ja tylko słyszałem nie wyraźne warknięcie z twoje strony.- powiedział to z bojowym nastawienie do nowego prawdopodobnego pacjenta psychiatryka.*
Offline
-To jesteś najprawdopodobniej głuchy!
*Ryknął, a potem dodał:*
-Chciałem Cię spytać o to, kim jesteś i po co sterczysz na schodach wariatkowa jak jakiś kołek.*
Offline
* Jak na obecną chwilę czarny lew ignorował krzyki nowego i tylko na jego słowa odpowiadał - Ja nie jestem głuchy, tylko coś pod nosem warczałeś i mnie nie oskarżaj o to że jestem głuchy, po części to też jest twoja wina że nie odpowiedziałam na twoje zadane wcześniej pytanie. - spojrzał na lwa, a następnie dalej kontynuując - Chyba przecież widać, że jestem lew... I nie siedzę jak jakiś kotek na schodach tego psychiatryka, tylko chciałem posiedzieć na świeżym powietrzu, bo już nie mogłem wytrzymać, co tam prawie, zę przez chwilą się działo w tym budynku.- po swojej wypowiedzi odwrócił łeb ku otwartej przestrzeni, która był przed nim.*
Offline
-Mądrala z Ciebie lewku!
*Roześmiał się.*
-Dlaczego jesteś w psychiatryku?
*Spytał.*
Offline
* Znów odwrócił się w stronę lwa - Ja nie jestem mądrala, tylko mówię tak jak jest naprawdę.- powiedział z poważną intonacją w głosie -Nie no...- mruknął pod nosem, a później dalej kontynuował - Ja nie jestem pacjentem tego psychiatryka, tylko przyszedłem tutaj, że trochę z tym miejscem poznać się, bo jeszcze tutaj nie byłem, a teraz jest pierwszy raz, bo nie było okazji, żeby na te tereny zajrzeć. - odwrócił wzrok na ziemie.*
Offline
-Coś mamrotałeś. Nie ukrywaj niczego przede mną! Knujesz coś! Chcesz mnie wydać Im!
*Warknął .*
Offline
- O co się tobie rozchodzi?!- krzyknął w jego stronę nie wiedząc o co mu się rozchodzi - O jakim twoim wdaniu?... Nie wiem o co się tobie rozchodzi. - teraz kompletnie go ignorując poszedł przed ciebie i już sobie obiecał, że przez jakiś czas tutaj nie będzie przychodzi do tego miejsca.*
//z.t//
// koniec//
Ostatnio edytowany przez Eragon905 (2014-08-25 21:19)
Offline
*Wielki lew wyrwał się trzymającym go pracownikom psychiatryka i pobiegł za odchodzącym lwem. Jednak ten zniknął mu z oczu i olbrzym biegł dalej, aby uciec od pobytu w wariatkowie. *
Offline
- AAj Aj Aj AA Aj... Ej widzicie mnie?! Ja teraz śpiewam OOOOO AO AO OLEEEEE ŚPIEWAM SE MUZYKEE ooooo
*Shan przyszła do psychiatryka ale potem z niego wybiegła*
(xD)
Offline
*Do psychiatryka przyszedł zielony lew. Już od wejścia jego uwagę przykuła szara ściana na przeciwko. Podszedł do niej*
- Cześć piękna, długo już siedzisz w tym hotelu ? *Zaczął się przytulać do ściany.*
Offline
*Ness, śmiejąc się psychicznie, wyskoczyła przez okno. Lwica gdzieś odbiegła.*
//zt//
Offline
*Shan nie wiedziała, dlaczego tu przyszła. Wiedziała tylko, że musiała. Wokół widziała lwy, które dziwnie się zachowywały. Ona też nie należała do tych normalnych...* - Hola! Widzieliście murzyna Kamila? Widzieliście murzyna Kamila?!!!!!! *Shan wydarła się na całą salę* - Murzyn Kamil murzyn Kamiiiiil, nie wie gdzie jest, bo jest pod wodą! Na śniadanie zbiera grzyby, a wieczorem jada rybyyyy!!!!! murzyn Kamil murzyn Kamiiiiil! Czasem zje ryby, a czasem zje ptaka! Oto piosenka o murzynie Kamilu, który się urodził na dnie Niluuuu!!!! Kiedy wyjdziesz z Nilu Kamiluuuu?!!!!!!!!!!!! *Shan wykrzyknęła głośno* - Chyba nie chcesz być mokrym woreeeem! Świat stoi przed Tobą otworeeeem! Murzyn Kamil Murzyn Kamiiiiil!!!!! Nie wie gdzie jest, bo jest pod wodą! Widzieliście murzyna Kamila?!!!!!! Widzieliście?!!!!!!!!!!!! *Shan znowu krzyczała na cały psychiatryk* - Coś mi podpowiada, że jestem w ciąży... * Shan zaczyna miziać pościel od łóżka* - Gdzie jest mój Kamil?!!!!!!!!!!!!! *Shan przestała miziać. Spojrzała na zielonego lwa obok jej* - Czy ty jesteś murzyn Kamil?!!!! *Zwróciła się do lwa* - Ty musisz być murzyn Kamil!!!!!!!!
Ostatnio edytowany przez Shantee (2014-09-06 16:03)
Offline
*Spojrzał na lwice.* - Ach, murzyn Kamil... wspominam z nim stare, dobre czasy, kiedy to w 1873 r. sprzedawaliśmy razem warzywa na rynku w Macedonii... nie widziałem go od ponad 120 lat, ale 2 minuty temu przechodził tym korytarzem. *Pokazał kierunek.* - A teraz zostaw mnie z moją nową partnerką samych. *Zaczął lizać ścianę.*
Offline
*Po bieganinie wokół budynku psychiatryka i ukrywaniu się w drzewach, wielki lew wrócił na teren zakładu. Wszedł do budynku i rozejrzał się wokół. Zobaczył zielonego lwa całującego ścianę. Pomyślał, że ten lew musi mieć naprawdę specyficzne fetysze. Mruknął do siebie:*
-Temu, to chyba naprawdę kobity brakuje...
*Postanowił do niego podejść i go zagadać, ale widok lwa liżącego ścianę tak bardzo go rozbawił, ze wybuchnął gromkim śmiechem i zanim wykrztusił jakieś słowo, minęło kilka minut. Po uspokojeniu się, rzekł w miarę normalnym tonem:*
-Koleś, wszystko ok, czy Ty po prostu masz specyficzne upodobania?
*Gdy to mówił uśmiechał się złośliwie.*
Offline
*Popatrzył na lwa, trochę się rozzłościł.* - Co się śmiejesz ?! *Po chwili dodał.* - Tyyyy, nie Ciebie widziałem 49 lat temu w Islandii, gdzie szczekaliśmy z balkonu na banany ? *Popatrzył na ścianę.* - Nie chcę Cię już. Nie pasujemy do siebie. Wiem, że będzie Ci mnie brakować, no ale cóż... takie życie. *Podszedł do wielkiego lwa.* - Cześć stary przyjacielu.
Offline
-Coo, to T?! Ale siara była! Łooooo! Nie zapomnę!
*Wrzeszczał z radości wielkolud i rzucił się na zielonego lwa, aby go uścisnąć.*
Offline
* Lwica od razu wyskoczyła i pobiegła w stronę kierunku wskazanego przez lwa* - Murzynie Kamilu, JUŻ CIĘ DOPADNĘ ZŁODZIEJU BANANÓW!!!! MAŁPO JEDNA!!!! * Lwica biegając krzyczała na całą salę. Jednak wróciła na chwilę do lwów i powiedziała* - Ej ty, zielony, pamiętam Cię jak cykałeś się z tą ścianą! Haha! Wiedziałam!!! Ale na szczęście z nią zerwałeś, a dzięki temu ożeni się z nią Murzyn Kamil a potem do ciebie przyjdzie i zabije cie swoimi bananami!!!! * Lwica ryknęła z niewiadomego powodu i uciekła z psychiatryka krzycząc: Murzyn Kamil!!!*
Offline
*Odwzajemnił uścisk, lecz gdy przybiegła lwica, przestraszony schował się za lwem. Powiedział do niego:* - Aaaaa, murzyn Kamil mnie zabije bananami, ratuj mnie ! Musimy coś zrobić, zanim będzie za późno ! Błagam !
Offline
*Stary znajomy zielonego lwa, osłonił kumpla swoim wielkim ciałem przed murzynem Kamilem. Jednak nie widział nigdzie murzyna.*
-Ej, ale gdzie ten murzyn?!
*Ryknął.*
Offline
- Nie wiem, ale musimy się mieć na baczności ! Kryj mnie ! *Zaczęli iść powolutku przez korytarz 1 cm od siebie. Zielony lew bał się okropnie murzyna Kamila.*
Offline
- Dobra będę Cię bronił. Ty, a dlaczego nie chcesz być już ze ścianą?
*Duży lew nadal osłaniał kolegę i przy okazji spytał o powód rozstania ze ścianą. Było mu żal ściany, choć całowanie jej przez zielonego wyglądało obleśnie.*
Offline
*Zielony lew się trochę oburzył.* - Czemu ?! *Popatrzył na ścianę, krzyczał do kolegi patrząc w jej stronę.* - Popatrz tylko, jak ona wygląda ! Nie chcę znać tej idiotki ! *Krzyczał jeszcze jakieś obraźliwe słowa, potem się uspokoił.* - Ech, nie gadajmy, tylko chodźmy dalej.
Offline
- Dlaczego nie chcesz jej znać i dlaczego nazywasz ją idiotką? Gdzie Ci się tak spieszy?
*Zaczepnie zasypywał go gradem pytań.*
Offline