Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 365 366 367
- Zawsze znajdzie jakiś wykręt - mruknęła, otulając się, tak na wszelki wypadek, szczelniej kołderką. Kiedy ją klepnął, mimochodem jęknęła z przestrachem. - Nie strasz mnie, och! - rzuciła, zrzucając kołderkę z pyszczka na tyle, żeby spojrzeć na Maru. Zaraz jednak uśmiechnęła się do niego ciepło, bo nie zamierzała go przecież ochrzanić czy też wpędzić w jakieś zakłopotanie.
Offline
/Ciekawe że on potrzebuje ubrań, podczas gdy ja myślę że choć to antrho, to nago chodzimy /
*Zauważyła, że po brzęczących upadkach narzędzi w środku zrobiło się trochę cicho. Chyba nowi właściciele zorientowali się że, ktoś jest na zewnątrz.
Odczekała chwilę, aż Ib złapie kilka oddechów, ale widząc, że bladość nie schodzi mu z pyska strzeliła solidnego (acz bez przesady) plaskacza i nie czekając na jego efekty odwróciła się i złapała za klamkę. *
No, już ci lepiej. To wbijamy?
*Oczywiście nie czekając na odpowiedź pchnęła drzwi bardzo energicznie, po czym oboje zaczęli zanosić się od kaszlu spowodowanego chmurą kurzu spadłą ze szczytu futryny.*
Offline
//Masz nieprzyzwoite myśli //
*Przemógł się, by powiedzieć Kiarze, że przez moment zobaczył w środku Kam i Maru (zanim weszli na górę)... a przecież to ewidentnie muszą być duchy. Niestety (albo i stety) przez kurz kompletnie się rozkaszlał i nie wydobył z siebie ani jednego sensownego słowa.*
EKHE!! EKHEEEEE!!
*Brzmiał, jakby miał wypluć płuca. Zgiął się w pół, oczy zalały mu się łzami, zaś powieki spuchły... nie ma to jak będąc alergikiem zostać przywitanym ok. kilogramem kurzu.*
Grywałem w FH pod nickiem Ibilis używając presetu.
Avatar by KujonekZombiVitri
Offline
*Podlatuje do Kiary z góry i robi jej pstriczka w ucho, jednocześnie zahaczając o nos ogonem jakiemuś drugiemu lwu.*
/Prosimy o zachowanie ortografii, interpunkcji i używania wielkich liter. ^_^ ~ Kiara 0/
Offline
Podrapał się z tyłu głowy, bo goście najwidoczniej postanowili sami tutaj wejść. Stał sobie tuż przed wejściem z założonymi rękami. Pewnie za chwilę dostrzegą jego sylwetkę wyłaniającą się z opadającego kurzu. A tak w ogóle to dzięki, teraz dopiero będzie miał co sprzątać tutaj. Kurz z podłogi i naleśnika ze ściany. Bo waćpanna pewnie będzie zbyt przerażona, żeby w ogóle ruszyć łapą. Ale co tam, zobaczmy co to za goście przybyli do tego zapomnianego w czasie i przestrzeni miejsca.
Offline
*Oślepiony łzami i opuchlizną nie widział co... czy też raczej kto zahaczył mu o nos. Zinterpretował unoszącą się nad nimi pegazicę jako zjawę...*
AAAAAAAA!!!
*Zdezorientowany wbiegł na oślep do środka (wszak niewiele widział... a niemal czarne od kurzu szyby zbyt wiele światła nie wpuszczały)... I oczywiście zderzył się z stojącym w cieniu Maru.*
Grywałem w FH pod nickiem Ibilis używając presetu.
Avatar by KujonekZombiVitri
Offline
Słysząc jakiś hałas oraz ogólne zamieszanie wysunęła nos spod kołdry, niepewnie spoglądając w kierunku drzwi pokoju. Co się tam działo?
- Ma... Maru? Wszystko okej? - spytała. Chciała zawołać, jednak głos uwiązł jej w gardle, przez co zabrzmiała raczej żałośnie: niegłośno, niepewnie, zupełnie jakby bez przekonania, iż w ogóle powinna się odzywać.
Niepokój o los ukochanego jednak był silniejszy, dlatego wstała i owinęła się szczelnie białym prześcieradłem (jakby miało ją to uratować przed całym złem świata), by następnie ruszyć powoluteńku w kierunku źródła całego zamieszania.
- Uuuu! - zawyła niczym zjawa, poruszając z szelestem tkaniną, pośród której była doprawdy wyśmienicie ukryta. - Odejdź zła maro, tutaj ja straszę. Won z mojego rewiru! Uuuuu!
Offline
*Podrapała świerzbiące nagle ucho. Skończyła właśnie otrzepywać się z kurzu, kiedy Ib próbował znokautować Maru. Zamrugała, żeby wyostrzyć wizję.*
Maruuu uuu...?
*Akcję przerwało jej pojawienie się prześcieradłowej zjawy o znajomym głosie.*
Witaj zjawo, zdejmij odzienie i ukaż swoje oblicze, bowiem ja nie mara lecz Kiara.
Offline
Nie spodziewał się niespodziewanej szarży, na szczęście dość pewnie stanął na łapach widząc jakikolwiek ruch w swoją stronę. Jakaś postać odbiła się od niego na szczęście nie wyrządzając poważniejszych szkód. Wszystkie te pyły i mgły opadły i dopiero wtedy był w stanie zobaczyć sylwetki gości. Coś tam ich kojarzył nawet, ale średnio. Przechylił lekko łeb słysząc swoje imię z ust jakiejś lwicy. Wtedy to wpadła do sali zjawa z dość znajomym głosem. Złoty pacnął się w łeb i wypowiedział dość znamienne słowa pana Tadeusza Sznuka.
Offline
Buuu *Ląduje na deskach baru i zeskakuje z gracją kota, by podejść do reszty zdumionego zwierzogrodu* Niezłe wejście co? *Śmieje składając dumnie skrzydła*
Ostatnio edytowany przez Szafira (11.01.2018 23:19)
Offline
Słysząc słowa Kiary zrozumiała już, jak bardzo się skompromitowała. Spuściła zatem nieco prześcieradło, ot, jakby czyniąc z niego coś na kształt opartego na plecach kaptura, by fioletowymi oczyma przemknąć entuzjastycznie po facjatach zgromadzonych stworzeń.
- Ibilis? Kiara? - spytała z niedowierzaniem, żonglując spojrzeniem pomiędzy tą dwójką. Zaraz też zamrugała, nieco jakoby nerwowo, wbijając spojrzenie w postać ukochanego. - Miło, że witasz mnie z takim entuzjazmem. Ejże, wybiegłam ci na ratunek! - rzuciła takim tonem, iż doprawdy brakowało tylko tupnięcia nóżką do uzyskania pełni efektu. Oczywiście nie oburzyła się na poważnie, chociaż jeśli ktoś jej nie znał - z pewnością mógł odnieść nieco inne, błędne na szczęście, wrażenie.
Następnie przeniosła spojrzenie na pegaza, którego raczej nie znała. A przynajmniej w obecnej chwili nie kojarzyła. Niemniej był na tle lwów na tyle specyficznym istnieniem, iż raczej by zapamiętała.
- Przepraszam, chyba się nie znamy? - rzuciła całkiem lekkim tonem, uśmiechając się przyjaźnie i delikatnie mrużąc oczęta. - Camille - dodała, w powitaniu skinąwszy nisko szarym czerepem.
Ostatnio edytowany przez Camille (12.01.2018 02:44)
Offline
*Wstał, przetarł oczy z kurzu... nadal miał dość opuchnięte, ale coś widział.*
Camille? Maru?
Sądząc po tym, że o kogoś uderzyłem... to chyba nie jesteście duchami...
Nie wiedziałem, że wy jeszcze żyjecie...
*Włączył mu się lekki zaciesz. Przecież od tak dawna ich nie widział, że (jak było zresztą widać) uznał, że od dawna nie są wśród żywych.*
Co wy tu robicie? No i gdzie byliście ? Jak wam ten czas minął
?
*Zaczął w międzyczasie szukać kranu, albo butelki z wodą.*
Grywałem w FH pod nickiem Ibilis używając presetu.
Avatar by KujonekZombiVitri
Offline
Miło mi *skinęła łbem w stronę lwicy*Szafira jestem, rzadko bywam wśród lwów, noo ogólnie na ziemi, skrzydła zobowiązują *zaśmiała się, skupiając wzrok na pozostałych zgromadzonych*
Ostatnio edytowany przez Szafira (12.01.2018 20:59)
Offline
*Zmieniła planowany kierunek tulenia i rzuciła się na zaprześcieradloną Camille.*
Widzę że znaleźliście tu pokoje gościnne, nawet nie wiedziałam, że jakieś są.
*Spojrzała dokładniej na stan materiału* Hmm chyba faktycznie wszystkiemu przyda się tu sprzątanie, co wy na to? *Rzuciła do zgromadzonych.*
Offline
Odtuliła się, czy jakkolwiek inaczej nazwać stan, kiedy odwzajemniła przytulańca, którego stała się adresatem. Nawet trochę poudawała, że się dusi - dla podbicia efektu, rozumiemy wszyscy.
- Ahghghghhahhgrrrhh! - wyrzuciła z siebie, z trudem zwalczając cisnący się na pysk uśmiech, który mógłby jedynie wszystko pokomplikować i popsuć ogół wrażenia, jakie chciała uzyskać.
Spojrzenie fioletowych ślepek przeniosła w kierunku pegaza, by jeszcze raz skinąć mu pyszczkiem, co bynajmniej nie było łatwe, kiedy była tulona!
- Mnie też miło, Szafiro! - zawołała pomiędzy jednym "arghghg" a drugim. Następnie jakoś się wyswobodziła, bo ileż można się ściskać, skoro sama Królowa zasugerowała wielkie sprzątanie? Zerknęła krótko na Kiarę.
- Nienawidzę sprzątać - westchnęła, ale posłusznie skinęła łebkiem na znak, iż - mówiąc kolokwialnie - "wchodzi w to".
Offline
Trochę się wzdrygnął po uwolnieniu z kiarowego tula. Na propozycję o pomoc w sprzątaniu skinął głową, że pomoc chętnie przyjmie. Machnął łapą na powitanie skrzydlatego konika. Podszedł jeszcze do tulących się lwic i poklepał swoją ukochaną po ramieniu.
- Jakoś to przeżyjesz, leniu patentowany... chyba. - wyszczerzył zębiska w przesłodkim uśmiechu w kierunku szarawej. Nie ma to jak podroczenie się naprzeciwko starych znajomych. Zresztą chyba tego właśnie chciała; spotkania z dawnymi kompanami i pewnie małe wygłupy. Cieszył się, że ktoś jeszcze o nich pamiętał.
- A tak w ogóle to co robicie na tym odludziu? Przecież to istna ruina i niebyt od dłuższego czasu. Tylko wymyślcie coś lepszego niż zupełnie przypadkowe przechodzenie obok, bo w to i tak nie uwierzę. - Odbił piłeczkę w kierunku gości, bo z nimi też można trochę się zabawić w te żarciki.
Offline
Urbexexploring połączony z polowaniem... lwie skóry u kuców z dalekich krain są kosztowne hehe. *Mruknęła postać na uboczu, poprawiając pióra.*
//Drobne poprawki . Ib//
Ostatnio edytowany przez Szafira (17.01.2018 21:33)
Offline
*Wreszcie znalazł jakąś flaszkę z przeterminowaną (ciekawe jakie są tego skutki xD) wodą mineralną i przemył nią łepetynę z kurzu. Efekty alergii przestały narastać.*
Ja to wracałem ze sklepu zaopatrzony w części do sklecenia jakiejś elektroniki. Zobaczyłem zapalone światło i otwarte drzwi. Jako, że się Waszego powrotu nie spodziewałem, to uznałem że ktoś się włamał.
*Przeciera oczy... co nie pomaga w pozbyciu się reakcji alergicznej na kurz (wręcz przeciwnie), ale daje złudzenie ulgi.*
Grywałem w FH pod nickiem Ibilis używając presetu.
Avatar by KujonekZombiVitri
Offline
Zażywając porannego joggingu zauważyłam w tej alejce Iba schodzącego na zawał i uznałam, że trzeba by pomóc.
*Wstaje i rysuje długą szczotkę, taką która dotrze we wszystkie zakamarki pomieszczenia.*
No, drodzy państwo. Każdy powołuje sobie co mu potrzebne i bierzemy się do działania! ... Na górze pokoje sypialne są tak samo zaniedbane? Jeśli tak to współczuję noclegu.
*Zaczyna zamiatać między stolikami... wszystko. Kurz, butelki, drobne śmieci...*
Offline
Kiara, pomóc? *sepleni z miotełką w pysku*
Offline
Jasne, Tobie chyba najłatwiej będzie uporać się pajęczynami pod sufitem.
*Pod ścianą leżała już spora kupka śmieci. Stwierdziła następnie, że większa ilość światła znacznie ułatwi pracę. Narysowała wiadro i szmatkę, po czym rozejrzała się za źródłem wody.*
Offline
*Bierze się za podniebny taniec, walcząc z pajęczynami i przy okazji strącając parę całkiem okazałych pająków na ziemię.*
Ostatnio edytowany przez Szafira (22.01.2018 00:39)
Offline
*Ocknęła się*
- Chyba jednak nadal nie odespałam podróży, przepraszam! *rzuciła pogodnym tonem, uśmiechając się szeroko w kierunku wszystkich po kolei. Aczkolwiek ci, zajęci sprzątaniem, prawdopodobnie przyjaznego gestu nie dostrzegli, więc Cam - wcale tym niewzruszona! - pochwyciła szybko jakąś szmatkę i zaczęła pomagać w ścieraniu jakichś kurzy, paprochów i tak dalej.*
Ostatnio edytowany przez Camille (12.02.2018 11:07)
Offline
Nie przejmuj się, zdarza się. Sam czasem jak się zamyślę, to wydaje mi się, że stałem w miejscu przez kilka tygodni...
*Przemył pysk resztką minerałki i rzucił butelką w stronę kosza... trafiając przypadkiem spadającego, zrzuconego przez Szafirę pająka.*
Ups...
Grywałem w FH pod nickiem Ibilis używając presetu.
Avatar by KujonekZombiVitri
Offline
Ładny rzut! *Znalazła w rogu zacięty kran. Po chwili siłowania się poczuła jak zawór ustępuje i szybko podstawiła wiadro. * Zimna woda zdrowia doda... *rzuciła czując, jak to co leci jest z pewnością lodowate.* Na szczęście podłodze to nie będzie przeszkadzać.
*Wzięła jeszcze chlust na pysk, tak dla orzeźwienia.*
Offline
*Spojrzała na Maru, bo jej coś umilkł*
- Wszystko w porządku? *spytała, trącając go delikatnie w bok. Oczywiście przy tym uniosło się dookoła nieco kurzu, który zrzuciła z własnego ciała, kiedy tylko wykonała nieco gwałtowniejszy ruch.*
Offline
Zawiesił się z powodu magicznych sztuczek Kiary, bo dalej nie wiedział jak używać tego magicznego pisaka. A zresztą stał sobie, bo inni sprzątać zaczęli kij wie czemu, skoro tu nie robili ani nikt im nie kazał. Łeb odwrócił do szarej po trąceniu. Nie odzywał się tylko pokiwał twierdząco głową, wesoło oglądając jak inni odwalają za niego robotę. W końcu jednak sam się za to zabrał, bo raczej szybko zauważą jego bierność.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 365 366 367