Nie jesteś zalogowany na forum.
- Kochanek? Ja... nooo... eeee.... zgubiłam coś, kolczyk, taka fioletowa łezka. Nie znalazłeś może?
*powiedziała, podnosząc się z podłogi, gdzie - na 'kucaka' - poszukiwała dowodów. Mwahahah, bójcie się!*
- No wiesz?! Ja i zazdrość? Pfff *mruknęła z oburzeniem, podchodząc w stronę lady*
- A potem spać nie będziemy po kawie. A Ty jutro pracujesz, może więc lepiej się zmulić jakimś winkiem, niż rozbudzać kofeiną?
Offline
- Hmmm... czy ja wiem. Ale skoro Pani życzy sobie wina to nie wypada mi Jaśnie Pani odmówić. *Odstawił ekspres i wyciągnął z szafki butelkę wina i dwa kieliszki. Przechodząc koło swej lubej jego ręka musnęła jej kolano i trochę uda, po czym usiadł na miejscu obok lwicy, otworzył butelkę z trunkiem i nalał do obu kieliszków*
Offline
*Wzięła jeden z kieliszek, wdzięcznie skinąwszy głową*
- Przepraszam, zachowuję się jak idiotka *skapitulowała wreszcie, westchnąwszy następnie krótko*
Offline
- Daj spokój. *Objął lwicę ramieniem i przytulił się do niej* W sumie to nawet się cieszę. To znaczy, że Ci ciągle na mnie zależy. Dziękuję. *Po czym pocałował jej policzek* To może zaproponuję toast: za nas.
Offline
*Skinęła głową, uśmiechnęła się szeroko, następnie zaś uniosła kieliszek*
- Za nas *powtórzyła pewnie, chociaż nieco ciszej, niźli początkowo zamierzała. Czemu? Emocje. Znów. Bezlitosne potwory!*
Offline
*Stuknął się kieliszkiem z lwicą i wypił zawartość*
- Może chciałabyś coś małego przegryźć? Albo popić czymś słabszym?
Offline
*Pokręciła przecząco głową*
- Nie chcę Ci robić kłopotu.
*Po tych słowach usłyszeć można było, iż jej żołądek wyraźnie i jawnie nie zgadza się z tym, co powiedziała...*
Offline
- Oj chyba jednak ktoś domaga się czegoś. *Położył dłoń na jej brzuszku, poklepał go przez chwilkę, a potem troszkę pomacał w górę i w dół. Tak, to byłtaki jego brzuszkowy fetysz. Wstał, poszedł za bar i zaczął robić parę kanapek*
Offline
*Nie odpowiedziała. Pokręciła za to głową, po czym przeskoczyła przez ladę, by wziąć nóż, znaleźć jakiegoś pomidora i zacząć go kroić*
- Nie możesz mnie całe życie wyręczać... *zauważyła z uśmiechem*
Offline
- Wyręczanie Waszej Wysokości to dla mnie przyjemność. *Pocałował jej policzek i dokończył robienie kanapek*
Offline
*Uśmiechnęła się mimowolnie, znów kręcąc łepetyną. Z rozbawieniem, oczywiście*
- Oh, dziękuję Ci, mości panie! *rzuciła podniosłym tonem*
Offline
*Przyglądał się przez chwilę jak lwica radzi sobie w kuchni. Po chwili stanął za nią, położył swoje dłonie na jej biodrach i zaczął całować ją po szyi*
- Wiesz, ślicznie wyglądasz gdy tak kroisz tego pomidorka... *I powrócił do pieszczenia szyi lwicy*
Ostatnio edytowany przez Maru (2015-02-03 21:16)
Offline
*Odsunęła się*
- Jeśli nie skończysz mi przeszkadzać... *mocno ścisnęła pomidora, a ten rozbryzgał się, brudząc przy okazji niemiłosiernie łapkę samicy. Wytarła łapkę w ściereczkę, po czym skończyła kroić pomidora i przyozdobiła nim kanapki*
- Voila! *zawołała, łapką wskazując swe dzieło. Na każdej kanapce widniał łebek i uszka myszki Mickey. Z pomidora głowa, z kawałków ogórka zaś uszka*
Offline
- Masz talent artystyczny skarbie. *Usiadł na swoim miejscu i spróbował jednej kanapki*
Offline
- Mam nadzieję, że nie trafiłeś na tę, do której dodałam nieco arszeniku? *spytała słodko, trzepocząc rzęsami. Następnie usiadła tuż obok samca, tak, iż kolankiem stykała się z jego ciałem*
Offline
- Zaryzykuję. Najwyżej umrę w ramionach pewnej piękności. *Gdy poczuł kolano lwicy przy swoim ciele zrobił ze swojej dłoni "ludzika", postawił go na swoim udzie i zaczął marsz po swojej nodze, a w końcu doszedł do kolana lwicy. Mimo to poszedł troszkę dalej aż na jej udo. Spojrzał na lubą i uśmiechnął się do niej*
Offline
*Wzięła do łapki regulamin i ostrzegawczo plasnęła nim czoło lwa*
- Chyba stęskniłeś się bardziej, niż przypuszczałam *zauważyła, patrząc nań nieufnie*
Offline
*Zachichotał tylko i pogładził dłonią udo lwicy po czym odsunął od niej rękę*
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo, moja księżniczko.
Offline
- I wolisz mnie od tamtej z kropkami pod okiem... Prawda? *spytała nieco smętnie, chociaż wyraźnie próbując opanować nutę smutku*
Offline
*Przysunął twarz bliżej lwicy i pocałował jej policzek*
- Nie musisz o to pytać, bo oboje znamy odpowiedź na to pytanie. *Po czym lekko przygryzł płatek ucha szarej lwicy*
Offline
*Wtuliła nosek w jego grzywę, rozkoszując się jego zapachem*
- Znamy. Przepraszam, za dużo myślę... *szepnęła*
Offline
*Przesuwał koniuszkiem swojego języka po jej uchu, potem policzku aż jego usta styknęły się z jej wargami i zaczął pocałunek obowiązkowo z języczkiem*
Offline
*Odwzajemniła pocałunek, bo czemu nie? Następnie zaś odsunęła się, spojrzała na niego, szybko pochłonęła kanapkę*
- Poszłabym się kąpać i spać, jeśli nie to nie kłopot? *spytała chwilę po tym, jak przełknęła kęs kanapki*
Offline
- Oczywiście. Pójdę przyszykować Twój ręcznik i wyjmę z szafy Twoją fioletową piżamę. *Jeszcze odchodząc przystanął przy lwicy i pocałował jej policzek, po czym wszedł na górę do pokoju, wyciągnął z szafy duży ręcznik i powiesił go w łazience. Z szafki przy łóżku wziął piżamę lwicy i położył ją koło prysznica, wrócił do sali na dół, stanął koło lwicy i pogłaskał jej mięciutką grzywkę*
- Wszystko gotowe skarbie. Możesz pójść się wykąpać, a ja w tym czasie tu posprzątam.
Offline
*W międzyczasie pochłonęła jeszcze ze dwie kanapeczki. Tak, tak, szybko pożarła, bo głodna jak wilk była! Kiedy zaś Maru wrócił, ucałowała jego policzek*
- Dziękuje, kochany. Chlapnę się pod pachą i idę spaćku. Czuję, że padnę jak małe dziecko *powiedziała, po czym ziewnęła krótko, zasłaniając pyszczek łapką. Oblizała wargi, ucalowała dla odmiany czoło lubego, po czym udała się pod prysznic. Wsunęła piżamkę, a następnie padła na łózko i zasnęła, nawet nie przykrywając się kołderką. Ot, rzuciła się na brzuszek na zasłane łóżko i tak już została. Po lewej stronie zostawiła całe pół wyrka dla Marowatego, żeby nie było!*
// uciekam, wracam jutro ;3 //
Ostatnio edytowany przez Camille (2015-02-03 22:03)
Offline
*Gdy lwica się kąpała on posprzątał wszystko z lady i umył wszystkie naczynia. Otwartą butelkę z winem zakorkował i schował do szafki. Wszedł na górą i zastał tam śpiącą ukochaną na łóżku. Tylko cicho zachichotał, ściągnął z siebie ubranie (nie no, bokserki zostały), zgasił światło i położył się obok lubej. Zaciągnął kołdrę na siebie i nią, przytulił się do ukochanej i wsunął swoją łapę pod ciało lwicy tak, by mogła sięgnąć jej brzuszek. Gdy już tam się znalazła zaczął go delikatnie masować i po krótkiej chwili usnął wtulony w Cami z dłonią na jej brzuszku (no właściwie pod nim)*
//Dobranoc Camiś //
Offline
*Przekręciła się, tym samym cielskiem swoim gniotąc samca*
- Nie, nie potrzebujemy antylop! Nigdy więcej antylop! ZzZzZzZz
Offline
*Mało tego, że już obejmował lwicę z dołu to teraz obejmował ją jeszcze drugą ręką z góry. Spał smacznie wtulony w ukochaną*
Offline
*Zaczęła w niekontrolowany sposób wymachiwać łapkami i krzyczeć na niemal całe gardło*
- POWIEDZIAŁAM, ŻADNYCH ANTYLOP! MOJE KOCIAKI SĄ UCZUUUULOOONE! UMRĄ!!!
Offline
*Otworzył jedno oko i wpatrywał się w lwicę, po chwili lekko pacnął ją w głowę, żeby przestała krzyczeć*
Offline