Nie jesteś zalogowany na forum.
Offline
*Zaśmiała się*
- A mówiłam, że powinieneś wrócić za bar? W końcu w klubach nocnych największy ruch jest do południa i po południu.
Offline
No dobra, niech już będzie. Ale wieczorem i tak zamknięte choćby ludzie tu walili drzwiami i oknami. *Poszedł za bar i spojrzał na lwa* Co podać?
Offline
Offline
*Podrapał się po głowie i pomyślał przez chwilę* Woda z kranu albo lemoniada z bąbelkami.
Offline
Offline
*jedną ręką ściągnął kapsel z butelki i podał lwu* Proszę bardzo, smacznego.
Offline
Offline
*Uśmiechnął się lekko do lwa* Proszę bardzo.
Offline
Offline
*Machnął łapą* Nic. Na koszt firmy dzisiaj. *Złapał brudne szklanki i zaczął je myć w zmywaku*
Offline
Offline
*Wzruszył ramionami* A tak bez okazji. Co to? Jakaś okazja musi być?
Offline
Offline
* Czarnoskóry lew patrzył na to co Maru i Fire robią, rozkoszując się swoim drinkiem.*
Offline
Spokojna głowa. Żadnych długów nie będzie. *Przetarł szmatą blat*
Offline
Offline
*Umył resztę rzeczy, które miał umyć* No, można powiedzieć, że fajrant. *Włożył szmatę do zlewu*
Offline
Offline
*Wzruszył ramionami* No to co? Jutro święto, niedziela. Poza tym dziś wieczorem będę bardzo zajęty.
Offline
Offline
Dziś wieczorem - tak. *Poszedł do kuchni i zaczął pichcić parę smakołyków*
Offline
*Czarnoskóry lew spojrzał na Maru, który dyskutował z Fire. W czasie dyskusji wypił do końca drinka.*
Offline
Offline
*Podeszła do baru i położyła monety. Była już bardzo spragniona, a nikt jej nie zauważył i nie podał nic do picia.*
Offline
*Czarnoskóry lew odwrócił swój łeb w stronę towarzysza* - Cześć Fire. Nie przywitałeś się ze mną. * odparł.*
Offline
Offline
- Nic się nie stało Fire... * odparł do towarzysza, przyjaźnie.*
Offline
Offline
*Puk, puk, świadomości Camille. Czy jeszcze tam jesteś? Chyba była, przynajmniej w śladowych ilościach - niczym orzeszki arachidowe w większości zakupionych smakołyków, albowiem samica uśmiechnęła się delikatnie, nieco nieprzytomnym spojrzeniem odnajdując barmana*
- Okazją zawsze może być pierwsza sobota tygodnia. No, ewentualnie mój powrót - zależy, co kto woli świętować *rzuciła pogodnie, pociągając przez słomkę colę*
Offline