Nie jesteś zalogowany na forum.
*Drgnęła, gdy Mbaya tak nagle zmienił swoje położenie i pojawił się tuż obok. Wzięła głęboki wdech starając się uspokoić drżące łapy. Spoglądając to na jednego to na drugiego, zaczęła: *
Szanowni... władcy, czuję waszą wzajemną niechęć (nie żeby w tej chwili nie była ona nieuzasadniona), ale widzę też, że i Wam zależy byśmy zrozumieli sytuację, więc pokornie proszę o spokój i dalsze rozjaśnienie sytuacji...
*Już kończąc to zdanie, odebrawszy spojrzenie Ahadiego miała wrażenie, że nic nie wskóra...*
Nagle noc wypełniła się łagodnym ciepłym wiatrem, który otulił Stado wlewając w dusze zgromadzonych... ukojenie i odrobinę spokoju w tym dziwnym świecie. Po przejściu podmuchu wszyscy ze zdumieniem zobaczyli, że Mirami zaczyna... świecić. Cała otoczona białą poświatą wydawała się istotą równie nie z tego świata co dwaj królowie. Po chwili jednak poświata jakby zaczęła ją opuszczać, lecz nie jako bezkształtna mgła, lecz duża lwica z grubym, puszystym futrem. "Wyszła" z Mirami i stanęła pośród zebranych.
Offline
Witajcie kochani... *Głos miała miły dla ucha, ton spokojny i łagodny - kojący po tym, co wydarzyło się przed chwilą.* Jestem Amani, przybyłam by być waszym opiekunem, a także ostatnim doradcą. Nie szukajcie w pamięci, nie znacie mnie - żyłam zbyt daleko od Lwiej Ziemi by zachować się w opowieściach o okolicznych krainach, niemniej znam was, wiem co się stało i wiem jaki mętlik zasiali moi... towarzysze.
*Spojrzała ostro i karcąco na pozostałe duchy, ale po chwili wróciła do łagodnego sposobu bycia.*
Pytajcie śmiało, jeśli coś jest mi wiadome, to podzielę się tym z wami...
Offline
Gdy tylko Amani skończyła, Ahadi otworzył pysk jakby chciał się jej odciąć, ale najwyraźniej zmienił zdanie i znikł z donośnym w nocnej ciszy >>PUFF<<.
Offline
Wathara patrzyła na całą sytuację, mrużąc oczy. Myślała, że nieśmiertelni będą mniej kłótliwi. No cóż, najwyraźniej się myliła i duchy nie były wcale mądrzejsze od cielesnych. Prychnęła z dezaprobatą, po czym "owinęła się" lekko skrzydłami. Końcówka jej ogona poruszyła się kilka razy. Cytrynowa była najwyraźniej poirytowana.
-Skoro mamy znaleźć ten... Amulet to może od razu się za to zabierzmy? Myślę, że siedzenie i czekanie na koniec świata nie da nam zbyt wiele.- Tu spojrzała na nowego ducha.
-Jeśli wiesz, gdzie możemy znaleźć amulet - prowadź. Powinniśmy być jak najszybciej na miejscu.- Tutaj z jej nosa wyleciała strużka dymu, a sama gadzina odchrząknęła. Z jej klatki piersiowej wydobył się głęboki pomruk niezadowolenia. Cholerne przeziębienie.
//Nigdzie nie było powiedziane, że amulet to naszyjnik... zwłaszcza, że nim nie jest xD Ib//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2015-10-02 21:47)
Offline
Amani, czyli jak widzę nie tylko ja tak oceniłem jego skuteczność przekazywania informacji. *Widząc znikającego Ahadiego mruknął pod nosem.* Przynajmniej nie będzie przeszkadzał...
Ostatnio edytowany przez Mbaya (2015-10-02 21:38)
Offline
*Tak jakby trzeci duch swoją obecnością był już dla niego wystarczająco nieprawdopodobny, żeby się "odwiesić".* Tak więc... gdzie my tego właściwie mamy szukać? *Zapytał eteryczną lwicę.*
//@Wath: zerknij na edycję swojego posta //
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
Leżała niedaleko, delikatnie uderzając ogonem o ziemię w rytm jakiejś melodii, którą nuciła pod nosem i obserwując duchy. Nie bardzo wiedziała, o czym przezroczyste istoty mówią. Szczerze mówiąc... nie obchodziło jej to. Poruszyła nosem, kiedy duch Ahadiego znikł i pojawił się kolejny. Podniosła się i wyprostowała, podchodząc bliżej i siadając obok cytrynowej smoczycy.
Mówili o jakimś... Amulecie? I znowu nie wiedziała, o co chodzi. Powinna bardziej uważać i słuchać, co mówili inni. Owinęła się ogonem i zmrużyła oczy, patrząc na Amani. Czy ten amulet, o którym wspominała Wathara, pomoże im wrócić na Lwią Ziemię?
- Jaki znowu amulet? - owinęła się ogonem, wciąż patrząc na ducha Amani i czekając na odpowiedź.
Ostatnio edytowany przez Carissime (2015-10-03 13:03)
Offline
Mbaya... mówiłam o nieudolnym przekazywaniu informacji przez was OBU!... No nieważne...
*Zwróciła się do ostatniej z pytających.* Mój przedmówca wspominał o Lwim Amulecie, który może pomóc w walce z Demonem. Istotnie, taka rzecz istnieje... *Zamyśliła się na chwilę.* Z tego co wiem jest to kamień, nie większy niż moja łapa, z jednej strony wypolerowany niczym tafla spokojnego jeziora. Jednak nie brałam udziału w walkach i nie było mnie przy tym, gdy pokonaniu złych sił został ukryty gdzieś w tym świecie. Słyszałam jedynie relacje z tego, co się tu rozegrało i nie mogę wskazać dokładnego miejsca, mam jedynie podejrzenia, którymi się podzielę.
*Spojrzała na zachodzący sierpowaty księżyc.*Jest w połowie cyklu... i już wkrótce dzień.
Moje wskazówki dotyczące miejsc poszukiwań :
Głębokie jaskinie, na równinie,
Pieczary schodzące w głąb wulkanu,
bądź jakaś szczelina, dziura w kamiennym lesie...
Może też być to dno jeziora... Sami wybierzcie, które miejsca chcecie sprawdzić.
/Drzewo ma czarne liście./
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
Wathara wywróciła oczami.
-Dużo nam to nie pomogło, nie znajmy dokładnego miejsca... Dobra, lepsze to, niż nic. Trzeba będzie się rozdzielić, bo najlepiej będzie jeśli sprawdzimy wszystkie miejsca.- Machnęła lekko ogonem, wzbijając chmurę pyłu, po czym kontynuowała.
-Cztery grupy, pozostaje tylko pytanie, kto gdzie idzie. Sama najchętniej wybrałabym się albo do jaskiń, albo do wulkanu. Do jaskiń mogę bez problemu dotrzeć dzięki skrzydłom, a wulkan... No cóż, jestem smokiem i myślę, że będę bardziej odporna na wysokie temperatury niż wy.- Tutaj "wzruszyła" ramionami na tyle, na ile pozwoliła jej na to anatomia i stanie na 4 łapach.
Offline
Dziękuję, Pani za tę pomoc. *Skłoniła się.* Mamy przynajmniej punkt zaczepienia do dalszego działania.
Watharo, nie jestem pewna... chyba raczej ze względu na rozmiary jaskinie mogą nie być dla Ciebie najlepsze, w końcu nie wiemy czy jest tam dużo miejsca, czy trzeba będzie przeciskać się przez wąskie korytarze... *Spuściła głowę, ale po chwil spojrzała na całą grupę.* Powinniśmy podjąć całą grupą decyzję, jaką teraz przyjmujemy taktykę! Wysłucham każdego, kto ma jakiś pomysł.
Offline
-Chwilowo nie jestem aż tak wielka, to tylko 2,5 metra wysokości.- Burknęła, po czym spojrzała na resztę grupy.
-Jeśli nie jaskinie - mogę sprawdzić dno jeziora, chociaż prawdę mówiąc zaczyna mi być obojętne, gdzie się znajdę i co będę robić.- Końcówkę zdania powiedziała ciszej. Mruknęła coś cicho pod nosem, po czym spojrzała w dal. Ta kraina była taka... Jałowa, martwa. Przygnębiające ale i piękne zarazem. Cytrynowa ułożyła sobie głowę na łapach, położyła się, czekając na to, aż ktoś w końcu podejmie decyzję, gdzie mają iść i jak będzie wyglądać cała wyprawa.
Offline
*Czarna lwica obserwowała duchy z niepokojem. Co jeszcze będą musieli przejść by wrócić do domu? Podeszła bliżej do królowej.*
- Wasza wysokość... emm... Może ty ustalisz w jakich grupach ruszymy? *Zaproponowała, po czym usiadła w pobliżu.*
Błagam, nie do wulkanu. Ja nie chcę do wulkanu. Niech mnie nie wysyła do wulkanu! *Myślała nerwowo.*
/Jasne, jasne, postaram się to zorganizować, ale same rozumiecie, że czekam na więcej wypowiedzi jeszcze, więc proszę o nieco cierpliwości. /
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
Demonem? I znów nie wiedziała, o co chodzi. Postanowiła się jednak nie odzywać, żeby nie wyjść na jeszcze głupszą. Zmrużyła tylko oczy i uderzyła końcówką ogona o ziemię, patrząc raz na ducha, raz na królową. Szczerze mówiąc było jej wszystko jedno gdzie pójdzie, chciała tylko wrócić do domu.
Kiedy reszta zajęła się ustalaniem grup, w których ruszą szukać tego... amuletu, pomarańczowa ponownie odwróciła się w stronę Amani.
- Jest coś jeszcze, co powinniśmy wiedzieć? - mruknęła, mrużąc oczy. - I czy ten amulet pomoże nam się stąd wydostać?
/Nie przesadzajcie z niewiedzą, Mbaya jednak coś powiedział - "» 502 BAD GATEWAY: Rzuceni w nieznane"
//Nie czytałam wszystkiego bo po prostu nie miałam czasu ani chęci, sprawdziłam tylko streszczenie, poza tym Cari była w "swoim" świecie i nie słuchała nikogo
Ostatnio edytowany przez Carissime (2015-10-11 13:57)
Offline
Pociągnął tylko nosem słuchając kolejnych opowieści z krypty. Wyraźnie zdenerwowany postawą nowej duszyczki w końcu wygarnął:
- A nie lepiej byłoby zwyczajnie powiedzieć gdzie to świecidło leży? Będziemy teraz chodzić po jakichś pieczarach i szukać czegoś czego może tam nawet nie być. A zresztą róbcie sobie co chcecie. Ja sobie tu poleżę.
Dosłownie padł na bok na ziemię, głośno ziewnął i wesoło machnął ogonem.
Offline
*W oczach zapłonęły jej ogniki irytacji, ale głos wciąż zachowała spokojny.*
Chciałabym podać wam tylko właściwe miejsce, ale go nie znam.
*Zwróciwszy się w stronę Carissime: *
Może nie zdobycie samego amuletu zapewni wam drogę do domu, ale pokonanie Demona z pewnością, dlatego musimy zadbać o jego zdobycie.
Powinnam jeszcze zapytać czy podczas dzisiejszego zwiedzania okolicy znaleźliście rzeczy zbyt dziwne, nawet jak na ten świat? Zły... mógł przed zniknięciem zasiać tu odrobinę chaosu.
Offline
*Jej myśli nadal ukierunkowane były na niechęć do wulkanu, ale starała się nadążyć za zdarzeniami.*
- Nie wiem jak wy, ale kiedy tak słucham tego wszystkiego, to coraz bardziej chcę się już obudzić...
Offline
Wathara siedziała, machając delikatnie końcówką ogona i czekając na jakąś decyzję innych. Cytrynowa zaczęła mruczeć coś pod nosem. Słuchała słów ducha tylko częściowo, chciała się już stąd ruszyć. Gadzina rozglądała się, mierząc wszystko znudzonym wzrokiem. No dalej, kiedy zacznie się coś dziać?
Wydawało jej się, że coś się poruszyło za jakimś głazem.
Ostatnio edytowany przez Wathara (2015-10-17 17:49)
Offline
*Siedział wsłuchując się w rozmowy towarzyszy niedoli z duchami i zastanawiał się, które miejsce ukrycia amuletu byłoby najbardziej prawdopodobne. Rozważając wszelkie za i przeciw podobnie jak Wath zarejestrował jakiś szelest. Strzygąc uszami usłyszał dziwnie brzmiący dźwięk, jakby chichot... wtem tuż obok gryfa przemknęły małe, "koślawe" postacie*
- Hej, gdzie wyście byli? Nie widzieliśmy Was od kilku dni. * - powiedziała jedna z postaci. Nikłe światło nie pomagało, ale po głosie i sylwetce gryf ocenił, że to hieny nagle pojawiły się obok nich. * - Tak w ogóle to gdzie Kowu się szlaja znów? Obiecał nam odpalić trochę żarcia z tego, co mu załatwiliśmy.
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
Widząc intruzów duchy przygasły, nie chcąc zwracać na siebie uwagi.
*Widząc hienę tak beztrosko wchodzącą w środek stada z konsternacją zmarszczyła brwi i nieco pochyliła łeb. Wystarczająco dużo niezrozumiałych rzeczy się tu stało, żeby zignorować kolejną...*
Offline
*Jej futro zjeżyło się na widok hien. Wstała na cztery nogi, zniżyła głowę i machała ogonem zdenerwowana. Zaczęła mruczeć pod nosem wściekle.*
- Wredne, brudne, tchórzliwe ścierwojady.
Ostatnio edytowany przez Des (2015-10-20 15:41)
Offline
*Widok hien wyrwał go z zamyślenia nad wypowiedziami duchów. Sierść zjeżyła mu się na grzbiecie, a on sam przyjął postawę umożliwiającą odparcie ewentualnego ataku.*
Offline
Ej, ej! Spokojnie... ja tylko chcę to co mi się należy... *odparła hiena, najwyraźniej mylnie interpretując dostrzeżone w mroku zachowanie .*
*Rozejrzała się szybko czy intruz ma ze sobą jakichś towarzyszy i zauważyła jeszcze dwie sylwetki, ale czekające kilkanaście metrów dalej. Ewidentnie hieny nie obawiały się ataku z ich strony...
Korzystając z tego Kiara postanowiła, że spróbować wyciągnąć więcej informacji o tym świecie i aktualnej sytuacji.*
To nie wasza sprawa gdzie byliśmy, nie musicie śledzić nasza każdego kroku... A Kowu chwilowo sam gdzieś znikł i nikt z nas nie wie gdzie poukrywał łup. *Odwróciła głowę jakby przez chwilę się nad czymś zastanawiała.* A, właśnie... czy ostatnio zauważyliście coś... dziwnego? Dostaliśmy cynk, że w okolicy jest ktoś, kto mieni się "wielkim i strasznym demonem"... *zapytała tak, jakby wymieniała czyjeś przezwisko.*
Offline
*Słysząc słowa Kiary szybko postanowił skorzystać z okazji i nieco skonfundować hieny (kosztem lekkiej dezorientacji współstadowiczów).* I chyba właśnie jemu Kowu zaniósł łup bo mu wisiał za jakąś przysługę... wiecie o co może chodziło?
*W odpowiedzi usłyszeli zirytowany hieni głos.*Tia... Chyba po prostu zżarliście naszą porcję, bo normalnie nie macie takich dobrych humorów... Zwłaszcza, że ty paaaniii *Powiedział z wyraźnym przekąsem* Na codzień masz tysiące przytyków a to jak śmierdzę, a to że jesteśmy mali, a to że nasze dziewczyny wyglądają bardziej męsko od nas...
*Ib słysząc reakcję "hiena" szybko wypalił unosząc łapę z wysuniętymi błyszczącymi (w słabym świetle prześwitującego między gęstymi churami księżyca) pazurami.* No już zamknijże jadaczkę smrodzie, bo zadaliśmy pytanie.
*"Hien" odruchowo się skulił i spokorniał.* No tego... *przełknął ślinę* dwa dni temu w nocy było słychać jakiś dziwny szum.... potem coś wielkiego przeleciało zasłaniając księżyc.... No yyyy.... a wczoraj to wszystkich pobudził wrzask jakiegoś przygłupiego małpiszona, słychać go było na całą sawannę... Aż coś go szybko uciszyło. *zaśmiał się złowieszczo błyskając zębami.*
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
* Podziwiając talenty aktorskie Kiary i Ibilisa, przyjęła normalną postawę. Pozostała jednak czujna. Dotarł do niej nieprzyjemny, lekko powiedziane, zapach hieny. Większość z nich była wprost obrzydliwa.*
- Ugh... Czy naprawdę musimy przebywać w pobliżu tych... tych ścierwojadów?
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
Wathara, gdy tylko nadeszły hieny, zaczęła się w nie wpatrywać. Nie widziała w nich zagrożenia choćby dlatego, że nie potrafiła sobie wyobrazić tych istot rzucających się do gardła smokowi. Cytrynowa wyszczerzyła się pod nosem, widząc reakcję lwów. Wysłuchała uważnie słów "ścierwojadów", zastanawiając się przy okazji, czy po prostu gdzieś sobie nie pójść. Rozmyślania przerwał jej nagły podmuch chłodu, pierwszym odruchem gadziny była chęć rozpalenia jakiegoś ogniska, żeby się ogrzać. Otworzyła lekko pysk, ale zamiast płomieni wyleciało z niego kilka kłębów dymu. No tak. Gadzina, kaszląc i parskając, podeszła do wody aby się napić. Wzięła kilka większych łyków wody, po czym zaczęła wpatrywać się uważnie w taflę jeziora.Kusiło ją, żeby...
Cytrynowa z głośnym chlustem wskoczyła do wody, rozchlapując H2O dookoła. Przez chwilę była pod wodą, potem wynurzyła się i zaczęła pływać.
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
Chyba domyślam się co go uciszyło... przynajmniej to umiecie. *Ib jak widać wczuł się już w rolę.*
No dokładnie hehe... *Hieni rozmówca zaśmiał się.... po czym zamilkł. Coś mu nie pasowało w pluskającej się w wodzie smoczycy... Zamyślił się... chyba po raz pierwszy w życiu... tak mu się to spodobało, że znów się zamyślił... * Ej, Wath... a od kiedy ty umiesz pływać?
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
*Cały czas leżący i wydaje się śpiący lew wstał i spojrzał na towarzystwo dookoła. Od razu jego uwagę przykuło stado hieno-podobnych kreatur. Rzucił tylko takie pełne złości spojrzenie na towarzyszy i powiedział w gniewnym tonie*
- Co tu się wyrabia? Co ci śmiecio-żercy tu robią? Tu nie ma co gadać, tu trzeba lać!
*wyszczerzył kły w złowieszczym uśmiechu*
- No to jak? Mogę kilku pozabijać dla zabawy?
Offline
*Słysząc głos jednego z samców stanęła bliżej niego*
- Z chęcią ci pomogę Maru. Dawno nie polowałam!
*Przyjęła groźną pozę i wyszczerzyła kły, wydając gardłowy pomruk.*
Offline
Wathara popatrzyła z nieukrywanym znużeniem na hienę.
-Nigdy nie słyszałeś o czymś takim jak nauka? Naprawdę jesteście tępymi istotami.- Prychnęła, unosząc wyzywająco płetwy do góry. Spojrzała najpierw prosto na hienę, przy okazji wyciągając szyję do góry, przez co wydawała się większa. Potem zerknęła z dezaprobatą na lwy. Atak byłby naprawdę głupią rzeczą, szczególnie teraz, gdy nie znają terenu ani zasad tego świata. Cytrynowa zmrużyła oczy, znów patrząc na hienę. Podniosła się z wody, po czym zrobiła kilka kroków w stronę psowatego, gdy już złapała grunt pod łapami rozłożyła skrzydła i otrzepała się, najpierw nicym pies, a potem jeszcze kilka razy machnęła skrzydłami, aby pozbyć się reszty wody. Potem znów spojrzała znudzona na hieny.
Offline
*Hieny zaczęły patrzeć podejrzliwie... Ten stojący pośród stada zaczął się wycofywać.* - Nie wydaje mi się, żeby to była kwestia nauki... Sam widziałem, że nienawidzisz wody, bo pali cię prawie jak kwas...
W końcu promienie słońca zbliżającego się zza horyzontu zaczęły rozjaśniać okolicę, ukazując tym samym prawdziwe kolory zebranych i sprawiając, że duchy wydawały się już prawie niewidoczne.
*Hieny otworzyły szeroko oczy ze zdziwienia jednocześnie przyjmując postawę obronną.* Czemu wy tak... to nie oni - WRACAMY! *Hien, zdawszy sobie sprawę, że gdyby nieznajomi chcieli to mogli go wcześniej zaatakować poczuł się trochę pewniej i rzucił: * Nie wiem co zrobiliście z naszym gangiem, ale nie przepuścimy wtargnięcia na te ziemie! Pewnie już polowaliście na naszą zwierzynę... *Wyszczerzył kły.* Do zachodu ma was tu nie być, albo wrócimy większą grupą...dużo większą. *Zaśmiał się przeciągle po ostatnich słowach.*
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline