Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam w fioletowo-różowo-niebiesko-zielono-czerwonym lesie!
Możesz znaleźć tu małe oczko wodne, dużo drzew, krzewów i kwiatów, ale uważaj - niektóre są trujące!
Offline
- To ja i Waterkill możemy lecieć z jedną osobą na smoka górą, a reszta może biec polanami. My będziemy nadzorować i szukać wioski z góry, a wy przeszukacie teren na ziemi. *Powiedziała Saphira i popatrzyła w górę.*
Offline
- Ja mogę biec przez pola, będzie zabawnie. *Powiedziała Mania i uśmiechnęła się.*
Offline
-Dobrze, więc ja biorę północ. Jeśli coś znajdziecie, zapamiętajcie lub zaznaczcie trasę i wróćcie do tego punktu. Wszyscy razem spotkamy się tu za trzy godziny, a następnie wyruszymy razem w kierunku wioski. Zgadzacie się?
*Spojrzał kolejno na pyski wszystkich zgromadzonych. Całkiem niezła z nas banda. Kto wie, może dodamy swoje trzy grosze do tej historii. Odnajdziemy podpalacza i wymierzymy sprawiedliwość. Pomożemy światu, ba, poprawimy świat i przywrócimy spokój tej krainie. Może przesadził z wzniosłymi pobudkami, ale zawsze to jakiś dreszczyk emocji, a tego nigdy mu mało*
Offline
- Zgoda. Ja lecę na południe. Ty, Dagor, na północ, a reszta gdzie się wybiera? *Saphira popatrzyła na Manię, Warmika i Waterkill.*
Offline
- To ja może na zachód. *Powiedziała Mania. A, że była dość ciekawą przygód lwicą, to zachód od razu skojarzył jej się z "Dzikim Zachodem." Wiedziała, że oprócz zabawy, (czyli drażnienie napotkanych zwierząt, czy skakanie po drzewach), musi sprawdzać dokładnie teren. Przecież może stanie się sławna kiedyś, że pomogła w odnalezieniu podpalacza i całe jej rodzinne stado będzie z niej w końcu dumne, zadowolone i będzie się do niej przyznawać...*
Offline
-A więc ja udam się na wschód towarzysze. *Uśmiechnął się i ruszył spokojnym krokiem. Jednak po chwili obrócił się do przyjaciół.*
-Bardzo wam dziękuję za pomoc, ale apeluję byście uważali. Zrozumiano? Zatem powodzenia. *Obrócił się i ruszył w stronę nieznanego.
Offline
- Zgoda. *Saphira wzleciała w powietrze i poleciała w wyznaczonym kierunku.*
Offline
*Mania wyruszyła, a że był to las - musiała wejść do jego głębi, żeby się wydostać. A było to dla niej smutne i martwiła się, że coś się tutaj stanie przez jej nieobecność. A las ten to był jej dom, bo swego stada tak nazwać nie mogła, a raczej nie chciała. A, że była taka jaka jest, to od razu weszła na drzewo i zaczęła po nich skakać. "Będzie szybciej" pomyślała, a miała przecież 3 godziny na zbadanie terenu. A wolna to raczej nie była, była szybka, sprytna i wiedziała jak się schronić w razie wypadku. A to przecież to "Głupia zabawa z hienami" pomyślała lwica i zaczęła się rozglądać.*
Ostatnio edytowany przez Mania (2013-12-13 15:38)
Offline
*Saphira latała dookoła, ale nic nie widziała. "Tu nic nie ma... Ani tu, tu też nie...". Leciała szybko, ale nic nie ukazało się jej oczom.*
Offline
*Mania biegła, sprawdzała wszystkie pagórki i dziury, a czasem wchodziła na drzewo. Jedyne zwierzęta jakie spotkała to ptaki, no cóż - w tym lesie kiedyś żyły tylko ptaki. I tu pomyślała o gromadzie składającej się z lwów, smoków czy nawet lampartów. A z lasu jeszcze przecież nie wyszła, bo on wcale taki mały nie był, a Mania nie posiadała skrzydeł. Tylko 4 łapy, których mogła używać do przemieszczania się.*
Offline
*Wyruszył powoli w stronę wschodu. Gdy w końcu udało mu się wyjść na mniej zalesiony teren rozpoczął poszukiwania. Jednak były one marne, nic niezwykłego nie wpadło mu w oczy. Tak mu się przynajmniej wydawało. Na ziemi znalazł ślady dziwnych łap. Obejrzał je dokładnie, po czym kontynuował poszukiwania dalej od tego miejsca.
Offline
*Wzruszył ramionami i bezceremonialnie odszedł w kierunku północnym. Z początku drzewa były rozsiane dość ciasno, ale w miarę oddalania się od jego środka, otoczenia zdawało się zmieniać. Kolorowe drzewa były bardzo urokliwe, ale przebywanie wśród takiej ferii barw było dla niego nadzwyczaj męczące. Rozglądał się po okolicy, ale nie dostrzegł niczego niezwykłego*
Offline
*Mania szła po woli, aż nagle potknęła się i wpadła do nie zauważonej wcześniej dziury.*
- Aua! Trochę tutaj głęboko... *Powiedziała i zaczęła pocierać głowę łapą. Owszem głęboko tu było, więc Mania raczej wydostać się nie mogła. Rozejrzała się po miejscu, było ono malutkie, a na dnie była trawa."Przynajmniej nic mnie tutaj nie zaatakuję.", pomyślała, jednak martwiła się jak wyjdzie, a jeśli sama tego nie zrobi - to czy ktoś ją uratuje.*
Offline
*Smoczyca zauważyła jakiś pospolity domek, aczkolwiek nie był on spalony. Tak jakby odbudowany... Zobaczyła przed nim dwa dorosłe lwy i dwa małe lwiątka. Nie chciała ich pytać, którędy do spalonej wioski, bo by się jej przestraszyli...*
Offline
*Zmartwiona lwica zaczęła szukać wyjścia. Pomyślała, że może uda jej się przejść przez glebę, jednak ten pomysł by nie wypalił. Zaczęła szukać czegokolwiek, a nawet próbowała wspinać się po bokach dziury. Jednak były one z gleby, więc nie mogła się utrzymać. Rozczarowana usiadła. "Pewnie i tak nie będą mnie szukać, po co? I tak pewnie nie jestem tam potrzebna." - zaczęła wymyślać jakieś scenariusze, że nikt po nią nie wróci i zostanie tu sama aż po jej śmierć.*
Offline
*Waterkill zataczała kręgi. W ten sposób przeszukiwała duży teren w krótszym czasie. W pewnym momencie smoczyca spostrzegła wypalone ślady szponów na drzewach.*
-Albo Ness, albo jakiś bestyj... Lub inny smok. *Niebieskooka podeszła do drzewa.*
-Dość świeże... *Mruknęła, po czym rozejrzała się. Ślady prowadziły w jednym kierunku.*
-Hmm... *Water wzleciała w powietrze, starając się zapamiętać okolicę.*
Offline
*W końcu Saf zobaczyła wielkie ślady, ale nie aż tak wielkie. Wylądowała w jednym z nich. Potem zobaczyła kolejne.*
Offline
-Marnuję tutaj czas...
*Powiedział jakby z pretensją do lasu. Zero poszlak, żadnych odpowiedzi. Miał nadzieję, ze innym szczęście dopisuje bardziej niż jemu, nie miał już najmniejszej ochoty tułać się po tym parszywym gaju. Gdy już miał zawrócił usłyszał dziwny szelest, choć wśród drzew takowe zjawisko nie jest niczym nadzwyczajnym lepiej to sprawdzić. Sięgnął po dwa noże przymocowane do pasa i rzucił jeden w drzewo, z którego okolic, jak mu się zdawało, dobiegały owe dźwięki. Drugi zaś trzymał w pogotowiu, na wypadek ataku-przezorny zawsze ubezpieczony. Jednak gdy ostrze wbiło się drzewo, wszystko umilkło. Jakby pniak, a raczej wszystko żywe co go otaczało, poczuło się zbulwersowane. Rozejrzał się dokładnie po wszystkich krzakach, ale cokolwiek to było, musiało uciec. Lecz podczas obserwacji zauważył coś niezwykłego. Przy jednym z krzaków rosła piękna roślina, niespotykana w takich okolicach. Ba, nigdzie nie spotykana od wielu lat. Podszedł na dostateczną odległość, schylił się i obciął kilka listków owego cudu natury. Zwykle w takich okolicznościach zabrałby całą roślinę, ale bał się, że nie wytrzyma pozbawiona dostępu do gleby, a nic nie wskazywało na szybki powrót do "domu". Związał ziele sznurkiem i włożył do małej sakiewki przerzuconej przez ramię, po czym wyciągając sztylet z drzewa i oznaczył korę trójkątnym znakiem. "Może jednak ten czas nie był taki stracony"-pomyślał w duchu i ruszył w powrotnym kierunku*
Offline
* "Nie mogę się tak zachować... wyjdę na lwicę, która nie umie sobie sama poradzić...Muszę się wydostać..." - myślała Mania, a tu ni stąd, ni zowąd wokół dziury zaczęły schodzić się ptaki. A co to były za ptaki, nie wiadomo. Pewnie jakieś nieznane, która zamieszkują Magiczny Las. Wszystkie wgapiły swoje czarne, małe oczy w lwicę i wyglądały, jakby jej współczuły. Nagle jeden z ptaków poleciał na grzbiet Manii i dziabnął ją.*
-Aua! To boli!
*Ale widocznie ptak nie chciał jej uszczypnąć, a raczej podnieść. A, że był sam raczej mu to nie wyszło.*
Offline
*Przeszedł kawałek drogi, docierając na wielką polanę. Nie wiedział, że to co tu odkryje, zadziwi go na bardzo długo. Pośrodku polany leżał zanurzony kilkanaście centymetrów w dziwnym bagnie, dziwacznie wyglądający potwór. Mimowolnie wyciągnął z kabury swój rewolwer i podszedł spokojnie do obiektu. Zobaczył wyszczerzone kły i odskoczył wystrzeliwując w tą nieznaną bestię. Rozległ się huk, gdy kula zderzyła się, jak początkowo myślał ciałem potwora. Nie widać było krwi, tylko zwykłe zagłębienie w materiale z którego zrobione było to dziwactwo. Podszedł bliżej nie spuszczając wzroku z potwora. Gdy był już wystarczająco blisko, zdziwił się straszliwie. Schował pistolet i podszedł bliżej. Potwór okazał się machiną, która dziwacznie umalowana sprawiała wrażenie potwora. Działka wystające z niej były już nieco zardzewiałe, ale jak udało mu się poznać, używane nie tak dawno. Tym mógł się posłużyć ten, który zniszczył to miasto. Wolał jednak poczekać i nie wchodzić do tej maszyny bez jego przyjaciół. Odchodząc, potknął się o wystającą z ziemi skrzynkę. Otworzył ją, jednak jej zawartość była zamokła, ale za to na jej wierzchu zauważył napis w dziwnym języku. Cóż, zawsze jakiś trop.*
-Mają dranie myśl techniczną, po tylu latach ciągle zbija.
*Jednak oficjalne wyjaśnienia i przeszukanie wolał zostawić dla przyjaciół. Obrócił się w stronę ścieżki i ruszył w drogę powrotną, to punktu spotkania.*
Offline
*Ptaki, tak jak myślała Mania - zaczęły kolejno wchodzić na jej grzbiet. I niestety, szczypać, bo inaczej złapać nie mogły. Jednak lwica była przekonana, że ptakom się to nie uda, ona jest lwem, a one tylko małymi ptakami. Jednak nagle "leciała" i nie wierzyła, że takim małym stworzeniom się to udało. "To przecież ptaki z Magicznego Lasu... pewnie są małe a moc mają ogromną..." - pomyślała i gdy pojawiła się już przed dziurą podziękowała ptakom i ruszyła dalej. Na krajobrazie pojawiało się coraz mniej drzew, a zamiast gleby pojawiał się piasek. Szła dalej, aż doszła do małego oczka wodnego, przynajmniej tak to wyglądało. Woda w nim była bardzo zanieczyszczona, ale jednak pływały w nim ryby. Stworzenia te nie wyglądały na zwykłe ryby, miały wielkie zęby, niektóre kolczaste płetwy, a jeszcze inne były całe w kolcach. Mania odsunęła się od wody i uciekła dalej, przestraszona dziwnym "wybrykiem natury".*
Ostatnio edytowany przez Mania (2013-12-13 21:07)
Offline
*Saphira szła po śladach coraz dalej. W końcu zobaczyła spalony dom. Potem drugi, trzeci... Aż w końcu stanęła przed gigantycznym wejściem do spalonej wioski.* - To tutaj... *Szybko wzbiła się w powietrze i poleciała w stronę punktu spotkania.*
Ostatnio edytowany przez Carissime (2013-12-13 21:15)
Offline
*Mania okrążyła lekko wysepkę i udała się do miejsca spotkania. "Zobaczyłabym o wiele, wiele więcej...ale przez tą dziurę..." - pomyślała Mania. Pobiegła do głębi lasu.*
Offline
*Saphira doleciała do punktu spotkania i zobaczyła tam Manię i Warmika.* - Znalazłam! Spalona wioska jest tam! *Wskazała na południe.*
Offline
- A na zachód raczej nie iść... dziwne stworzenia się tam kryją. *Powiedziała Mania i popatrzyła się na Saf.*
Offline
- Gdzie reszta? *Rozejrzała się dookoła, ale nikogo nie znalazła.*
Offline
*Waterkill wyszła spomiędzy drzew.*
-Tu coś jest. Inny smok, albo Hellhound lub Czarny Pies Brytyjski. Widać ślady na drzewach. *Smoczyca westchnęła.*
-Na niektórych drzewach są ślady. Poza tym... Wygląda na to, że żyje tzu sporo nieznanych gatunków zwierząt. *Niebieskooka wyjęła z torby (tak, ona ma torbę) dziwne, zniekształcone zwierzątko podobne do wiewiórki.*
Offline
- Ja widziałam ślady, duże ślady. A potem wioskę. Spaloną wioskę. *Saphira obejrzała się za siebie.*
Offline
- Jeśli pochodzą z lasu i są kolorowe - są dobre! Jednak jeśli wyglądają podejrzanie... *Tu pomyślała o rybach na zachodzie.*
- To lepiej nie dotykać.
Offline
*W liściach coś zaszeleściło. Wyłoniło się coś wiewiórkopodobnego. Podbiegło do Saphiry.* - Jakie to śliczne! *Przytuliła zwierzątko.*
Offline