Nie jesteś zalogowany na forum.
Tradycyjnie, ograniczę się do samej herbaty. O ile byłbyś tak uprzejmy. *Odwzajemniła uśmiech, ukazując szereg białych zębów i odruchowo już odgarnęła włosy, które nie zdążyły nawet jeszcze całkiem opaść na oko. Podparła się delikatnie łapami na stoliku, a widząc gest przyjaciela, również spojrzała w stronę lwa.*
Offline
*Lekko nieśmiało podszedł do stolika. Uśmiechnął się.*
-Bardzo dziękuję, chętnie się czegoś napiję.
*Usiadł.*
Offline
*Czarnoskóry lew popatrzył się na nieśmiałego lwa, który podszedł do stolika i coś powiedział.*
Offline
-Kopę lat War, miło Cię widzieć. *Uśmiechnął się przyjaźnie do lwa, następnie wstał i poprawił koszulę, ciągle spoglądając na przyjaciół* Czyli herbata dla trzech osób, tak? *Zerknął w stronę baru, spodziewając się ujrzeć wiecznie dyżurującego Maru, ale ku jego zdziwieniu był nieobecny* Ehh... Dzisiaj chyba samoobsługa, ale cóż... Gotowałem i pomagałem tu już wielokrotnie, więc nie będzie to problemem. *Wzdychając, przemieścił się w stronę barowego stolika i opierając się na ręce, przeskoczył na drugą stronę, zanurzając się w tonę różnego rodzaju restauracyjnych sprzętów* Może być miętowa? *Krzyknął, nie wychylając nawet czubka nosa ponad blat*
Offline
*Uchyliła drzwi do Klubu i zajrzała do środka. Przy stoliku obok baru siedziało kilka lwów, w tym Warmik, któremu posłała promienny uśmiech. Wpadła jednak tylko na chwilkę, by czegoś się napić, a potem skierować się od razu do biblioteki - nie chciała tracić czasu na rozmowy, zwłaszcza, że czekała już na nią druga część Atramentowej Trylogii. Podeszła do baru, zza którego wystawała czarna, poczochrana czupryna.*
- Może być miętowa? - *usłyszała. To było chyba pytanie skierowane do grupki siedzącej przy stoliku. Ale pomyślała, że nic nie szkodzi, jeśli też odpowie.*
- Jeśli chodzi o herbatę, to ja też poproszę.
Ostatnio edytowany przez Silvana (2014-05-05 19:48)
Offline
*Uśmiechnął się w stronę wchodzącej Silvany.*
-Witaj, miło Cię widzieć. *następnie zwrócił się do Dagora* -Również miło Cię widzieć. Herbata miętowa będzie w porządku.
*Rozsiadł się wygodnie ukojony rytmem spokojnej muzyki.*
Ostatnio edytowany przez Warmik (2014-05-05 20:18)
Offline
Jasne, że może być. *Rzuciła wesoło przez ramię i czekając na napój, usadowiła się wygodniej. Założywszy nogę na nogę, spojrzała w stronę Silvany, uśmiechając się przy tym nie mniej niż wcześniej. Mimo, że nigdy jeszcze nie miała okazji porozmawiać dłużej z lwicą, wydawała się jej niezwykle sympatyczna i miła. Oczywiście nie miała pojęcia, że czytają tą samą, umiłowaną przez lwice trylogię atramentowych powieści. Po chwili jednak przeniosła wzrok na lwa siedzącego przy tym samym stoliku i chcąc przerwać ciszę zadała, co prawda, dość banalne ale zawsze jakieś, pytanie.* Co tam u ciebie słychać, War?
Offline
*Podrapała się po łbie, przekrzywiając głowę nieznacznie i z zainteresowaniem obserwując samca. Obserwując, bo jeśli chodzi o słuchanie... stosunkowo szybko się 'wyłączyła'*
- Wytłumacz mi to po polsku, w suahili, jakkolwiek! *jęknęła z uśmiechem na pysku*
Offline
*Pierwszy usłyszany głos lekko go zdziwił, a jego tonacja i specyfika mogły oznaczać tylko jedną osobę. Rozrzucając po drodze kilka garnków, wynurzył się zza blatu baru, trzymając w łapie kilka paczuszek herbaty. Trudno mu było zliczyć ilu jest nań chętnych, więc złapał całą garść w pośpiechu. Widok Silvany był niebywale miłym zaskoczeniem dla czarnogrzywego, więc porzucając wykonywaną czynność zaparzenia miętowego naparu, niemalże natychmiast przeskoczył na drugą stronę i mocno przytulił lwicę*
-Siluuś... *Wypsnął, lekko luzując uścisk*
Offline
- Daguś? - *w jej głosie radość mieszała się z zaskoczeniem. Roześmiała się i odsunęła od niego troszeczkę, nadal pozostając w jego ramionach. Czule przygładziła mu grzywę, po chwili jednak stwierdziła, że wygląda zbyt... nieskazitelnie, więc poczochrała ją z powrotem.*
- Od kiedy to zajmujesz się robieniem herbatki w klubie? - *zapytała ze szczerym zainteresowaniem.*
Ostatnio edytowany przez Silvana (2014-05-06 13:15)
Offline
*Wath siedziała tu już jakiś czas, obserwując lwy. Kremowa gadzina westchnęła, po czym zaczęła się rozglądać. Chciała czymś się zająć, już wystarczająco długo się leniła. Wstała.*
Offline
*Wybuchł śmiechem* Oj głuptasku. Wtyczka od bojlera nie była włożona, więc ciepłej wody nie było prawa być. *Poklepał główkę lwicy* Ale teraz już jest i możesz śmiało dokończyć ablucję. *Pocałował jej policzek*
Offline
*Zerkając na uściski pary, odwrócił się w stronę, z której dobiegło pytanie lwicy. Uśmiechnął się.*
-A jak może być? *zapytał uśmiechając się.* - Jak na chwilę obecną czuję się świetnie, jest bardzo miło. Na nudę też nie narzekam. A co słychać u miłej pani ? *zwrócił się uprzejmie do Sambirani.*
Offline
*Odsunął się kawałek i podparł na blacie barowego stolika*
-Dzisiaj mamy "samoobsługę", a tak na poważnie to barman gdzieś się wymknął i jesteśmy skazani na siebie. No a jako, że mam za przyjaciela właściciela klubu i pomagałem tu nie raz, zrobienie herbatki nie stanowi dla mnie większego problemu. *Odłożył paczuszki z zielem na bok* W skrócie to by było na tyle. *Zwinnym ślizgiem wrócił na drugą stronę* A Ty co tu robisz? Ostatnimi czasy jakoś rzadko Cię widuję, a jest to niezmiernie miły widoczek. *Puścił jej przyjazny uśmiech i wyjął cztery szklanki, po czym włożył doń lekko sponiewierane saszetki o mocno miętowym zapachu*
Offline
Myślę, że u mnie podobnie. Przede wszystkim nie mogę narzekać na nudę bo mam roboty po końcówki uszu. *Westchnęła cicho, strzepując z futra na łapie jakiś niewidzialny pyłek.* No ale mimo, że jestem dość zapracowana, a z zarządzaniem czasu u mnie krucho , więc często gęsto gubię się w tym wszystkim, to mam zadziwiająco dobry humor. Jestem myśli, że zawsze mogłoby być gorzej i staram się nie gubić uśmiechu w tym natłoku spraw. *Mówiąc to uniosła wzrok i ukazała zęby w szczerym uśmiechu.*
Offline
* Czarnoskóry lew przez dłuższy czas siedział samotnie przy blacie baru. Lew obserwował to co wokół niego się działo. Słyszał różne rozmowy pomiędzy innymi towarzyszami, którzy siedzieli przy stoliku blisko baru. Zauważył kolejną osobę, która weszła do klubu, była to Silvi. Po chwili oparł się łapami o blat baru, dalej obserwując innych towarzyszy. *
//Usunąłem zbędne literki i dodałem te potrzebne~Dagor ;3//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-05-06 17:00)
Offline
*Przez chwilę nie odpowiadała, przyglądając się jak zręczne łapki Dagusia przygotowują herbatę. Jej ogon kołysał się delikatnie, co było pewnym znakiem, że Sil jest w dobrym humorze.*
- Wpadłam tylko na chwilkę, w drodze do biblioteki - *wyjaśniła w końcu. Spojrzała przez ramię na Sami, zajętą rozmową z Warmikiem* - Nie wiedziałam, że macie tu jakieś spotkanie.
Offline
- Ale ja już jestem czyściutka, wieeesz... *urwała, uśmiechając nader szeroko*
- Zimna woda zdrowia doda!
Offline
No to bardzo dobrze. *Przejechał dłonią po jej włosach* To ja się idę umyć i potem zrobię nam śniadanko. *Wziął z szafy czysty ręcznik i poleciał do łazienki*
Ostatnio edytowany przez Maru (2014-05-07 07:46)
Offline
* Czarnoskóry lew słuchał rozmowy pomiędzy Dagorem a Sil. W pewnym momęcie postanowił coś powiedzieć* - Cześć Dagor i Sil... Nie przeszkodziłem wam w rozmowie...? * odwrócił swój łeb w ich stronę.*
Offline
*Skinęła głową, bo co innego miala do roboty? Następnie zajęła się czymś na kształt rozmowy z Donaldem*
Offline
*Wyszedł po kąpieli już przebrany* To co? Idziemy na bar? Zjemy sobie coś, a potem się zobaczy.
Offline
*Czarnoskóry lew czekał na jakąśkolwiek odpowiedź w ze strony towarzyszy.*
//"Jakąś kol wiek" -> "jakąkolwiek". "W" -> "ze". ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-05-07 14:39)
Offline
*Westchnęła i obróciła się w stronę Eragona.*
- Nie, nie przeszkodziłeś. *uśmiechnęła się do niego* Wiesz, że masz na imię tak jak bohater jednej z moich ulubionych książek?
Offline
*Z pełną powagą wbiła spojrzenie ogromnych oczu w Maru*
- Donald słyszy głosy. Grozi nam niebezpieczeństwo. Ostrzegają go.
Offline
Niooooo oczywiście. *Poklepał delikatnie policzek lwicy* Kosmici chcą nas porwać dla eksperymentów genetycznych czy co?
Offline
-No właściwie można uznać to za spotkanie. Umówiliśmy się na herbatę z Sami, a War milo nas zaskoczył, a teraz jeszcze Ty. *Uśmiechnął się przyjaźnie* Więc może napijesz się z Nami? *Następnie przekierował wzrok na Eragona* Może też się dołączysz? *Zwrócił się doń spokojnym tonem*
Offline
*Odwrócił głowę, patrząc, jak Eragon podchodzi do stołu, przy którym siedzą lwy. Następnie znowu odwrócił głowę, patrząc tam, gdzie patrzył się wcześniej. I myślał.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Czarnoskóry lew uśmiechnął się do Silvi* - Tak, wiem, że mam tak na imię jak bohater jednej książki, ale tak mnie zmarli rodzice nazwali. *powiedział do lwicy. Następnie wzrócił się do Dagora* - Hm... *mruknął* - Mogę się do was dołączyć.
*Odwrócił łeb tylko na chwilę w stronę Fire, który na niego patrzył, a później samiec z rudą grzywką skierował swój wzrok gdzie indziej.*
//Poprawiłem literówki. ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-05-07 18:13)
Offline
*Westchnęła ponownie. Miała przecież iść do biblioteki... Spojrzała na Dagiego, na jego radosny, wyczekujący uśmiech. "Jakże trudno wybrać między jedną miłością a drugą..." przemknęło jej przez myśl, a zaraz potem przypomniała sobie pewien cytat. Jeden z jej ulubionych, zapisany w notesie z czarno-błękitnym motylem na okładce. "Ludzie są po to, aby ich kochać; rzeczy, aby ich używać. Niestety coraz częściej jest tak, że ludzi się używa, a rzeczy się kocha..." W ogóle nie powinna się zastanawiać.*
- Z Tobą zawsze, Dagi. - *odparła ze szczerym uśmiechem*
Ostatnio edytowany przez Silvana (2014-05-07 19:41)
Offline