Nie jesteś zalogowany na forum.
*Pichcił dalej przy kuchni, więc nie słyszał rozmów prowadzonych przy barze. Zresztą był zbyt zajęty gotowaniem i pilnowaniem, by nie popełnić błędu.*
Offline
- A no chyba że tak. To zmienia trochę postać rzeczy. *Rzekł do lwicy.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Czarnoskóry lew popatrzył na Fire nie przyjemnym wzrokiem. Spojrzał na Maru, który coś robił z kuchni i był ciekaw co właściwie tam robi. Między czasiem usłyszał głos Cami i wtedy lekko uśmiechnął się pod nosem odwracając swój łeb na drugą stronę.*
Offline
*Skinęła głową nastolatkowi*
- Co u Ciebie? Opowiadaj! *powiedziała wesoło, lekko się doń uśmiechnąwszy. Zaraz jednak spojrzała na Eragona*
- Wszystko w porządku?
Offline
*Po dłuższym pobycie w kuchni w końcu wrócił do grupy* No wszystko już gotowe, a pieczeń się robi. *Uśmiechnął się w stronę Cami, chociaż ta akurat na niego nie patrzyła*
Offline
*Kiedy się odezwał, przeniosła na niego wzrok - bowiem w zwyczaju miała spoglądać na kogoś, kto się do niej odzywa. Odpowiedziała zatem jeszcze szerszym uśmiechem i nisko skłoniła mu głową. Pieczeń? Dla kogo? Kto zamawiał? Chyba nie ona? Ale uśmiechnął się właśnie w jej stronę... Ojj, Camiś, chyba jednak zbyt długo spałaś*
- Kiedy ostatnio pojawił się Nalimba? *zagaiła - ni z gruchy, ni z pietruchy*
Offline
*Podrapał się pod brodą i chwilę pomyślał* Jakoś nie dalej jak tydzień temu... Tylko mówił, że wyjeżdża w delegację. Nie wiem kiedy wróci.
Offline
- Wiedział, że się pojawię i mnie unika, ha! *powiedziała, z pozoru dość wesoło - jednak jakaś tam nuta rozczarowania zamajaczyła w tonie jej głosu*
- A Sami, Kora, Shadow? *rzucała dzielnie imionami ciotek i nie-ciotek, z nadzieją rozglądając się po tu zgromadzonych*
- Hale, Ibilis, Goldie, Marta?
Ostatnio edytowany przez Camille (2014-04-27 15:17)
Offline
Oooooo kochana... Można by rzec, że to czasy prehistoryczne. *Rozłożył ręce* Na pewno więcej jak rok. No może poza Shadow, ale jej też nie było z parę miesięcy. *Wyszedł zza baru, usiadł obok lwicy i położył rękę na jej udzie* Wiem, że to niesprawiedliwe... Ale jeszcze na pewno kiedyś ich spotkasz. *Lekko przytulił samicę, by ją pocieszyć*
Offline
- Czuję... się... tak... bardzo... stara *wydukała z niezadowoleniem, pokręcając lekko głową. Wszystko, co najlepsze, już ją spotkało - i nie powróci zapewne już nigdy. Paskudna to świadomość!*
Offline
*Położył palec na jej pyszczku* Ciiii... Wiek to tylko liczba w dowodzie. Jesteś śliczna i wspaniała i tylko to się liczy. *Pocałował jej policzek*
Offline
- Powiedz to tym wszystkim zmarszczkom *zażartowała, przytulając się do samca i opierając łeb na jego barku*
Offline
*Gdy tak położyła głowę na jego ramieniu on odwdzięczył się jej głaszcząc jej włosy* Dla mnie jesteś idealna. *Pocałował czubek jej głowy*
Offline
*Dziwnie się czuł, widząc pieszczące się lwy obok.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Nie widziała w tym niczego złego - w końcu nie mizdrzyli się, a jeno przytulali. W myślach także czytać nie umiała - zatem nie miała pojęcia o odczuciach FL*
- Poczekaj, poczekaj! Niebawem zmuszony będziesz kupić mi na święta sztuczną szczękę!
Offline
*Popukał palcem w jej czoło* Już lecę. I jeszcze maść na reumatyzm. *Wstał i wrócił za bar, spojrzał jeszcze raz na lwicę i uśmiechnął się* Przygotowana?
Offline
- Przy... przygotowana? *spytała niepewnie, nieufnie spoglądając na samca spod na wpółprzymkniętych powiek*
- Na co? Mam się bać?
Offline
*Pokręcił głową* No cóż, skleroza nie boli. A jak się dowiem, że piekę pieczeń po próżnicy to dostaniesz. *Puścił oczko szarawej lwicy*
Offline
*Plasnęła się w czoło*
- Ach, no tak! Zapomniałam... Mówiłam, to już ten wiek! Lepiej się przyzwyczajaj... *rzuciła żartobliwie*
Offline
*Zaśmiał się tylko i poszedł do kuchni sprawdzić czy wszystko w porządku*
Offline
*Dopiła resztę coli. Coś małomówne towarzystwo jej się trafiło - a milczenie to dawało jej powoli do myślenia. Bycie parą nie jest takie łatwe - w towarzystwie, oczywiście*
Offline
*Wrócił z kuchni i stanął koło lwicy* Już prawie gotowe. A pieczeń do kolacji będzie już pięknie wypieczona.
Offline
- A w następny weekend proponuję piknik nad jakim jeziorem *powiedziała, rozmarzonym tonem*
- Wiesz, dzika plaża, woda, słoneczko... i Ty, u mego boku.
Offline
Hmmmm... Brzmi obiecująco... Ale dzisiaj się pokisimy w pokoju.*Wyszczerzył w jej stronę zęby* Poza tym... A zresztą sama zobaczysz. *Uśmiechnął się tajemniczo*
Offline
- Zaczynam się bać. *zauważyła niepewnie, uśmiechając półgębkiem*
Offline
Czego się boisz? Nie ufasz mi? *Spojrzał się podejrzliwie na swą lubą*
Offline
- Ufam, aczkolwiek w tym momencie zaufanie moje poddajesz próbie *powiedziała wesoło, uśmiechając nader słodko - niczym Simba i Nala przy prośbie o zezwolenie na spacer*
Offline
*Jego uśmiech tylko powiększał się z sekundy na sekundę* No dobre. Niech tak będzie. Taki mały test zaufania.
Offline
*Schowała się pod krzesło*
- Mały, akurat *szepnęła, z trudem powstrzymując śmiech*
Offline
*Czarnoskóry lew siedział przy barze i pił sok brzoskwiniowo miętowy. Słuchał rozmowy pomiędzy dwoma lwami. Ale wcześnie usłyszał do niego pytanie, które zadała mu Cami* - Tak wszystko w porządku Cami, w pewnym sensie. * powiedział do samicy.*
Offline