Nie jesteś zalogowany na forum.
*Spojrzał się na Cami z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy* A kto tu mówił o spaniu? *objął lwicę obiema łapami w biodrach i ponownie pocałował jej pyszczek, po czym cicho wyszeptał* Dziękuję ,że jesteś... *Położył głowę na jej ramieniu, przymknął oczy i rozkoszował się tą chwilą*
Offline
* Czarnoskóry lew siedział przy barze w klubie. Po pewnym czasie zauważył, że przyszła tutaj lwica, która przez dłuższy czas rozmawiała z Maru. Lew podszedł do Maru i Cami, wtedy przeprosił* - Przepraszam was... Mogę się do was dołączyć?... *spytał się uprzejmie.*
Offline
*Dla odmiany teraz ona głaskała samca po głowie, noskiem od czasu do czasu czochrając bujną grzywę kocurka*
- Nie dziękuj. Nie bardzo masz za co... Zniknęłam bez słowa wyjaśnienia, a Ty... *urwała na moment, westchnąwszy krótko, acz całkiem głęboko*
- ... czekałeś na mnie. Nawet nie jesteś zły, nie krzyczysz, nie robisz wyrzutów...
*Po chwili Cami odsunęła się nieco, spoglądając na Eragona. Skinęła z uśmiechem głową, wysuwając nieco jedno z wolnych krzeseł*
- Jasne, siadaj!
Ostatnio edytowany przez Camille (2014-04-25 16:56)
Offline
*Odsunął się od lwicy widząc lwa siedzącego obok nich* Witamy w klubie. Może coś podać? *Chcąc, nie chcąc poszedł za bar. W końcu taką miał pracę. Wyjął mały notesik i ołówek, by spisać zamówienie**
Offline
*A ona oparła lekko łokcie o blat, na dłoniach zaś spoczęła jej broda. Nie wiedząc, dlaczego, uwielbiała obserwować swego rycerza przy pracy. Pracy rozumianej dość ogólnie oraz szeroko: nie tylko jako pełnienie obowiązków barmana, ale - na przykład - także przy pieleniu ogródka*
Ostatnio edytowany przez Camille (2014-04-25 17:01)
Offline
*Wybałuszył oczy na lwicę* No co się tak patrzysz? Bo Ci oczka wyskoczą z orbit. *Złapał za menu otworzył gdzieś w środku i postawił przed nosem lwicy* Tutaj się patrz.
Offline
- Wolę na ciebie, no ale skoro tak duży kocurek boi się spojrzenia tych niewinnych ślepek... *rzuciła pogodnie, wychylając się nieco znad menu i uśmiechając zadziornie do samca. Następnie zaś - zgodnie z poleceniem lubego - zaczęła przeglądać cennik, popijając przy tym kawkę*
Ostatnio edytowany przez Camille (2014-04-25 17:11)
Offline
* Czarnoskóry lew czekał przez chwile na reakcję Cami lu Maru. Kiedy lew usłyszał przyjemny ton w glosie Cami, od razu przysiadł się obok nich i od razu oparł się o blat baru. Po chwili zauważył swoim niebieskim wzrokiem, że Maru wstanął i poszedł za blat baru. Więc samiec postanowił coś zamówić* - Widzę, że ty Maru chcesz zebrać jakieś zamówienie, więc ja poproszę jakiegoś dobrego drinka, albo sok brzoskwiniowy i miętą. Poproszę...* zamówił zamówienie i spojrzał się w stronę lwicy* - Hej, Cami, jak ja ciebie dawno nie widziałem...* odparł.*
//Usunąłem zbędną literkę. No chyba, że zamawiasz cytrynowego smoka~Dagor//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-05-02 21:13)
Offline
*Podrapał się po głowie* No to drinka czy sok brzoskwiniowy z miętą? Mogę też dać oba. Jak się zdecydujesz to daj znać. *Przerzucił swój wzrok na Cami* A księżniczka czego sobie życzy?
Offline
*Samica skinęła potwierdzająco szarym łebkiem, odkładając na moment menu i spoglądając na Eragona. W sumie ich znajomość nigdy chyba nie należała do jakiś nader bliskich czy zażyłych, jednak pamięć userki może płatać jej figla - w razie czego proszę, nie złośćcie się. Przez tyle lat tak wiele postaci się przewinęło...*
- Fakt, dawno mnie nie było. Wyprzystojniałeś. Tylko tsii, bo Maru usłyszy! *rzuciła wesoło, oczywiście wcale nie jakoś nader cicho. Następnie spojrzała smętnie na kończącą się kawę. Nadmiar kofeiny szkodzi...*
- Wodę cytrynową, jeśli coś takiego posiadacie *powiedziała, następnie odszukując wybraną pozycję w menu. Posiadali*
Offline
Ależ oczywiście, że posiadamy. *Nalał do szklanki wody, obrał i pokroił cytrynę, włożył plasterek na szklaneczkę jak na hawajskich drinkach* Proszę bardzo szanownej pani.
Offline
- Więc, Maru... Poproszę oba.* powiedział zdecydowanie do towarzysza, który stał za blatem baru. Następnie odpowiedział na miłe słowa Cami* - A... Dziękuję, bardzo Cami za takie miłe słowa z twojej strony...* odparł miłym tonem* - A ty tez Cami jesteś ładną lwicą.*rzekł do lwicy szeptem, żeby Maru tego nie usłyszał i jeszcze na dodatek dyskretnie uśmiechnął się do Cami.*
Offline
*Hawajskie drinki... Tak, tak. Jeśli bardzo słabo mocno reagujesz na ostre potrawy upewnij się, iż ananas - którym przyozdobiono twoją szklankę - nie jest wymoczony w chili... Ludzie dziwnie patrzą na duszące się na środku klubu i plujące jak oszalałe istotki, naprawdę.
Do rzeczy jednak! Camille skinęła nisko głową, chwytając zdobytą jakoś słomkę i wsuwając ją do napoju*
- Dziękuję, jesteś moim ulubionym barmanem!
*Następnie powróciła spojrzeniem na ciemnego samca i skinąwszy nisko łebkiem, podziękowała grzecznie*
- A tak w ogóle, co u ciebie słychać?
Ostatnio edytowany przez Camille (2014-04-26 10:35)
Offline
No dobra. *Postawił karton soku brzoskwiniowego, wlał do szklanki trochę wódy, a do drugiej sok z miętą* Smacznego życzę.
Offline
*Czarnoskóry lew podziękował Maru za dwa napoje. Następnie wzrócił się do Cami, odpowiadają miłym głosem* -U mnie tak ogółem jest dobrze. Mam tutaj paru przyjaciół. Z swojej rodziny mam dalekiego kuzyna. A jeśli tak to wszystko podsumować, to u mnie jest wszystko w porządku. A co u ciebie Cami?* spytał się lwicy.*
Offline
*Słuchała go uważnie, ale od czasu do czasu jej spojrzenie uciekało na Maru. Może to niegrzeczne czy niekulturalne, niemniej jednak... stęskniła się za nim - zwyczajnie. Kiedy Eragon skończył, potakująco skinęła łebkiem*
- Cóż, ja mojej rodziny całe wieki nie widziałam. Wiesz... Lubię opuszczać to miejsce, wędrować i podróżować... A to nie wpływa zbyt korzystnie na znajomości. Aż dziw, że Maru ma do mnie tyle cierpliwości.
Offline
*Spojrzał się na nią z takim godnym politowania wzrokiem* Oj jednak jesteś zmęczona Camilciu, bo już zaczynasz gadać głupoty. *Poklepał lwicę po łebku* Pij lepiej tę wodę, bo wystygnie. *Wysunął jęzor w kierunku lwicy i puścił oczko*
Offline
*A ona - z racji na zmęczenie, bo przecież aż tak głupiutka nie była - skinęła głową i naprędce szklankę opróżniła. Dopiero po chwili dotarło do niej, jak łatwo dała się wkręcić, jęknęła więc przeciągle, strzeliła 'facepalma' i pokręciła z niedowierzaniem głową. Uniosła spojrzenie na Maru*
- A ja ci zaufaaaałaaaam! *rzuciła, nadal mocno rozbawiona*
Offline
*Popatrzyła na lwicę, która dopiero przybyła. Zaczęła się rozglądać po całym pomieszczeniu. Już na prawdę była spragniona.*
Offline
*Zaśmiał się tylko i podrapał lwicę za uszkiem* A jednak wyszło na moje. *Uśmiechnął się do niej* Jak będziesz chciała odpocząć to tylko daj mi znać, dobrze?
Offline
*Skinęła łebkiem, westchnąwszy ze zrezygnowaniem. Następnie uniosła łapkę niczym aktywny uczniak, uśmiechnęła lekko i powiedziała*
- Dostanę klucz? *spytała, nadal uroczo i nader słodko się uśmiechając*
Offline
*Spojrzał na wystawioną doń łapkę, a potem z poważną miną na twarz lwicy* Ale pani wie, że za pokój się płaci. *Przez moment wytrzymał z byciem poważnym, ale w końcu wybuchł głośnym śmiechem* No oczywiście, że dostaniesz klucz pyszczku. *Wyjął z kieszeni klucz do swojego pokoju i oddał go lwicy*
Offline
- Jutro porozmawiamy o zapłacie, Kocie. Jak tylko odpocznę i zacznę trzeźwo myśleć *powiedziała wesoło, z uśmiechem przejmując klucz. Pochyliła się nad ladą do samca i ucałowała krótko jego pyszczek, by zaraz skinąć głową Eragonowi i obiecać, że jeszcze się spotkają. Głupio jej było znikać w środku tak miłego spotkania, niemniej userka ma jeszcze kilka kwestii do załatwienia. Zapamiętać, gdzie jest Cammy. Zapamiętam. Uśmiechnęła się raz jeszcze, po czym zniknęła w pokoju. Padła zmarnowana na łóżko, odkładając prysznic na później. Lub raczej 'odłożyłaby', gdyby tylko zdążyła... Zasnęła szybciej niźli kiedykolwiek...*
Offline
*Odprowadził tylko swoją wybrankę wzrokiem. Gdy ta już zniknęła w korytarzu rozejrzał się po klubie. No oczywiście, że wolałby być tam teraz z nią, ale obowiązki niestety nie pozwalają. W każdym razie do zamknięcie klubu musiał tu siedzieć*
Offline
*Wraz z Camille zasnęło chyba całe życie klubu. Samica otworzyła ślepia i ziewnęła przeciągle, następnie mozolnie unosząc się z łóżka. Rozejrzała się dookoła, nie do końca najpewniej pojmując, gdzie się w ogóle znajduje. Kiedy więc dotarło do niej, iż siedzi na łóżku w pokoju klubowym, wzięła ręcznik i zniknęła pod prysznicem. *
Offline
*Zapukał do drzwi pokoju w którym spała lwica* Puk puk! Śniadanko! *Wszedł do środka z zestawem do podania do łóżka, na małym stoliczku były grzanki z serem i szynką (jeszcze ciepłe), jej ulubiona kawa z mlekiem i dwie serwetki do wytarcia pyszczka, spodziewał się ,że lwica jeszcze śpi, ale gdy usłyszał szum wody z łazienki postawił śniadanie na stół i usiadł na kanapie*
Offline
*Biedna Camille - kompletnie nieświadoma czyjejkolwiek obecności - zaczęła śpiewać pod prysznicem. Aczkolwiek... jakby się zastanowić, śpiewem ciężko to było nazwać. Darła mordkę, tyle. Niekoniecznie w wielkim stylu, ale kto by się tam przejmował? Samica chwyciła do łapy jakąś butelkę z żelem pod prysznic, po czym zaczęła udawać, iż jest to mikrofon*
Offline
*Podszedł do drzwi od łazienki i zapukał* Halo! Tu policja! Wyjdź z podniesionymi rękami! Jesteś otoczona!
Offline
*Podskoczyła, mocno przestraszona. Wiedziała, że z policją nie ma do czynienia; zlękła się jeno tego, że ktoś poza nią znajdował się w 'polu rażenia' jej anielskiego śpiewu. Niedobrze. Poślizgnęła się przy okazji i chyba tylko cudem nie zaliczyła tzw. gleby.*
- Jak na policjanta jesteś niesamowicie czarujący oraz kulturalny *rzuciła, wycierając futerko i ubierając... Nie, chyba nie ubierając? Czy jak? Trudno nadążyć. Wiwat, schizy. Ubrała się w fioletową sukienkę, o! Następnie delikatnie i ostrożnie otworzyła drzwi, bo uderzyć Maruśka nie chciała. Uśmiechnęła się i skinęła łebkiem, zaś kosmyk wilgotnych włosów opadł jej na jedno z oczu*
Offline
*Uśmiechnął się na widok lwicy* Dzień dobry skarbie. Ślicznie wyglądasz. Zresztą jak zawsze. *Odsunął ręką kosmyk z jej oka* Może byś coś przekąsiła? Akurat zupełnym przypadkiem się składa, że przyniosłem ze sobą małe co nieco. *Wskazał palcem na stół*
Offline