Nie jesteś zalogowany na forum.
*A ta umazała się cała ketchupem. Ale nieważne... Kiedy skończyła zapiekankę, uśmiechnęła się szeroko, co - z racji na umazanie pyska - mogło wyglądać niczym żywcem wyrwane z taniego horroru*
Offline
Oj się dziecko pobrudziło na buzi. No daj wytrzemy to. *wziął chusteczkę higieniczną i starannie wytarł jej pyszczek* Już, czyściutka.
Offline
- Dziękuję. Znów wybawiłeś mnie z opresji, mości Panie *zaśmiała się lekko i dźwięcznie*
- Masz ochotę kontynuować temat rozwodu? Jeśli nie, nie będę naciskała.
Offline
Chyba nie ma za wiele do powiedzenia. Moja była zaczęła biegać po jakichś dziewczynach, z może nawet chłopakach. Jak o coś ją pytałem to nic nie mówiła tylko wychodziła. Nawet wieść o naszym rozstaniu nie zrobiła na niej wrażenia. *spojrzał na Cami* A ja mam takie pytanie. Co to znaczy: "przyszła matka moich dzieci"? *roześmiał się i puścił oczko lwicy*
Offline
- No wiesz? Myślałam, że traktujesz mnie na tyle poważnie, że to nic dziwnego. Kobietą jestem, lubię sobie pomarzyć czy coś *powiedziała, nieco zakłopotana*
- A ona... nie wiedziała, co traci... *powiedziała nieśmiało*
Offline
Pomarzyć? *chwycił jej łapki i lekko je pogłaskał* Więc wypadałoby spełnić Twe marzenia. Co Ty na to, moja księżniczko? *uważnie wpatrywał się w twarz lwicy starając się wyczytać jej emocje*
Offline
*Zrobiła wielkie z przerażenia oczy*
- Ale... nie od razu, wieeesz, marzenia mają to do siebie, że po spełnieniu przestają być marzeniami...
Offline
Ależ oczywiście. Nikt nie mówił, że spełnimy je dziś, prawda? *przysunął się bliżej do lwicy i pocałował jej pyszczek, tym razem był to jeden z tych dłuższych pocałunków*
Ostatnio edytowany przez Mariutunio (2013-10-07 21:02)
Offline
*Odwzajemniła pocałunek*
- Wiesz... w sumie to podobasz mi się już od dawna *powiedziała z pozoru całkiem obojętnie, kiedy ten już zwolnił jej usta*
Offline
A Ty... Chyba nawet od początku. Po tamtej cytrynce. Te oczy... *wpatrywał się w jej ślepka* Wygląd, charakter... Idealne... Wszystko idealne...
Offline
- I dlatego ożeniłeś się z inną. A to podobno nasza logika jest niemożliwa do ogarnięcia *zauważyła, wesoło się uśmiechając*
- Kotek, jest możliwość zamówienia gorącej kawy z mlekiem i odrobinką cukru?
Offline
Ożeniłem się z inną, bo odeszłaś i myślałem, że nie wrócisz. Naturalnie skarbeńku mój. *poszedł za ladę i zaczął parzyć wodę*
Offline
- Zawsze wracam... Znikałam, bo nic mnie tutaj nie trzymało. Teraz mam Ciebie, Rycerzu.
Offline
*wziął gustowną filiżankę z podstawką, wsypał łyżeczkę cukru i trochę kawy, po zagotowaniu wody zalał wrzątkiem i dolał trochę mleczka, wyszedł zza baru, stanął za lwicą, położył przed nią filiżankę i zbliżył swój pyszczek do niej* Wiesz, miałem tylko okazji, ale nigdy Ci tego nie powiedziałem. *zbliżył się jeszcze bardziej do jej ucha i wyszeptał* Kocham Cię... *delikatnie podgryzł płatek jej ucha*
Offline
*Po jej plecach przebiegł dziwny dreszcz. Nigdy wcześniej się tak nie czuła. Nie, żeby nikt nie był dla niej miły czy jej nie adorował, na to się nie uskarżała. Ale... nigdy nie był to lew, którego darzyłaby tak szeroką i wysoką sympatią czy który także wpadłby jej w oko. Ostatnie słowa samca jednak nieco ją zaskoczyły*
- Maruuuś... Ale to nie jest nieco... zbyt szybko na tak wielkie słowa?
Offline
Zbyt szybko? Mam poczekać kolejne półtora roku? *pokręcił głową* Dużo miałem czasu na przemyślenie tego... Poza tym kto przed chwilą mówił coś o byciu matką moich dzieci, hmm? *pogłaskał ją po główce*
Offline
- Podobnie, jak mówił także o nie przyspieszaniu tego, co - kiedy okaże się zbyt szybkim - sprawia wrażenie nieważnego i czasami nieprawdziwego *powiedziała, odwracając ku niemu łebek i mrużąc nieco nieufnie ślepia*
Offline
No skoro tak stawiasz sprawę. Cami lubię Cię, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo. Lepiej? *spojrzał na pyszczek lwicy*
Offline
- Ze skrajności, w skrajność *mruknęła, wywracając oczyma*
- Faceci...
Offline
To ja już wolę zostać przy kochaniu. *poszedł za bar*
Offline
*Westchnęła*
- Przepraszam, ale... nie mogę na razie odwdzięczyć się równie poważnym wyznaniem. Wolę poczekać, niż rzucać słowa na wiatr, zwłaszcza te najwięcej dla mnie znaczące *powiedziała nieco ciszej, wyraźnie zakłopotana całą tą sytuacją*
Offline
Nie, to ja przepraszam. Może i trochę za szybko wyskoczyłem z tym. *pokiwał twierdząco głową*
Offline
*Westchnęła, po czym - wcale o zgodę nie pytając - weszła za ladę i przytuliła się do Maru*
- Po prostu mnie zaskoczyłeś. Wolę tego typu zaskoczenie, niż coś w stylu: "Kochanie nie widziałaś moich kapci, bo wyszły do sklepu po gazetę i do teraz nie wróciły?"
Offline
*również wtulił się w lwicę* Wiesz, sam nie wiem czemu to powiedziałem. Może to siedziało gdzieś głęboko we mnie i teraz wyszło na wierzch?
Offline
- Może *szepnęła, skinąwszy łebkiem, który na powrót wtuliła w kark lwa*
- Jesteś moim szczęściem, nie popsuj tego...
Offline
*pocałował jej policzek* Przepraszam jeszcze raz za to, Słońce. I nie mam zamiaru niczego między nami psuć. *położył łapę na jej głowie i pogłaskał jej mięciutkie włosy*
Offline
- Przestań, nie masz za co przepraszać! Dziękuję za szczerość, nawet, jeśli niekoniecznie idealnie sobie z nią radzę...
Offline
*trochę odsunął od niej swoją głowę, a następnie pocałował jej pyszczek* Moja księżniczka.
Offline
*Uśmiechnęła się szeroko*
- Tylko Twoja, innym wara od mojego królestwa!
Offline
A ja obiecuję, że będę Cię bronić jakę Twój rycerz. *uśmiechnął się do Cami*
Offline