Nie jesteś zalogowany na forum.
*Uniosła jedną brew*
- Jesteś jakby... jakbyś mnie podrywał. Przyznaj się, jak dużo wypiłeś wcześniej?
Offline
Nic nie piłem. *spojrzał na kieliszek pusty do połowy* Tyle co tutaj.
Offline
*przychodzi do klubu po bardzo długiej nieobecności*
Offline
*Drzwi klubu otworzyły się gwałtownie i do pomieszczenia, spokojnym krokiem, z zadartym do góry podbródkiem, weszła jasnokremowa młoda lwica. Zdmuchnęła grzywkę z prawego oka i powoli rozejrzała się po zebranych.* Dzień dobry! *Uśmiechając się szeroko, zbliżyła się nieco.* Pamięta ktoś jeszcze starą Sam?
Offline
*Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Na progu stała postać... Smoczyca. *
-Dobry. *Waterkill weszła do środka. Wyglądała inaczej niż zwykle- na szyi miała czerwoną chustę, a na łapie bandaż. Water westchnęła.*
-Dawno mnie tu nie było...
Offline
Ale o remoncie pomyślimy później, póki co trzeba gości zabawiać. Wio Kreta! *pognał konia do środka klubu i zajechał na środek pomieszczenia* Witam serdecznie gości baru! *przywitał gości, kolysząc się na grzbiecie klaczy* Co podać do picia? A może zjeść coś państwo chcą?
Offline
*I ponownie Goldi przeniosła się z miejsca na miejsce. Pomachała łapką na pożegnanie ogrodowi. Otworzyła Klubowe drzwi i weszła do środka. Spojrzała na znajome pyszczki i uśmiechnęła się do wszystkich.*
- Cześć, miło Was widzieć.
Offline
*Smoczyca westchnęła. Waterkill podeszła do najbliższego stolika i usiadła przy nim. Water zaczęła coś podrzucać. Był to naszyjnik, pomarańczowy kryształ zawieszony na sznurku.*
Offline
*Zamrugała nerwowo. Że co? Smok? Tutaj? Roztworzyła szeroko pysk*
- Maruuu *jęknęła cicho*
Offline
Czego jęczysz? Winem się zatrułaś? *poklepał lwicę po łebku*
Offline
*Nal zeskoczył z konia wprost na krzesło stojące obok smoczycy. Wpatrując się w świecidełko, zapytał się właścicielki* Skąd to masz? I do czego służy?
Offline
*Odwraca swój pyszczek ku Cam.*
- Ta smoczyca to nasza dobra znajoma i moja przyjaciółka. Nie ma się czego bać.*Puściła oczko do smoczycy, a potem uśmiechnęła się ze spokojem do Cam.*
Offline
- I nie zjada niewinnych lwów? *zamrugała nerwowo, zaraz jednak uśmiechnęła się łagodnie*
- A potrafi ziać ogniem?
Offline
Oczywiście, że umie! Jak każdy dorosły smok. *uśmiechnął się do Cam* Ale nie martw się, nie jada upieczonych, czarnogrzywych lwic. *mrugnął porozumiewawczo do siostry*
Offline
*Wchodzi wolnym krokiem do klubu. Wyraźnie bez nastroju do zabaw usiadła przy barze.*
Offline
I potrafi nawet latać. Chciałabyś się przelecieć na grzbiecie smoka? *zamrugał do Cami*
Offline
- Latać niekoniecznie, ale... chętnie poszłabym na ognisko *powiedziała wesoło. Cami ma lęk wysokości. Ale nigdy się do tego nie przyzna*
Offline
Jeśli Water użyczy ognia to ja też, chętnie. Zorganizujemy ognisko pożegnalne. *założył swój kowbojski kapelusz*
Offline
- Nali, nie mów tak, bo to zabrzmiało, jakbyś nie zamierzał przenigdy do nas wrócić *jęknęła, poniekąd dość proszącym tonem*
Offline
Przenigdy to nie, za 10 dni wrócę. Tak myślę. Jeśli ktoś będzie mnie chciał. *powiedział lekko drocząc się z siostrą*
Offline
No patrz. Młodzi sobie co rusz wyjeżdżają, a ja muszę tu siedzieć. Ni ma sprawiedliwości na tym świecie.
Offline
- Hej... Ja też na taką "imprezę pożegnalną" się mogę załapać? *Zapytała. W końcu też wyjeżdża na 10 dni, tego samego dnia, co Naliś. Zbieg okoliczności.*
Offline
Hej córciu! Jasne, że tak! *powiedział ciszej w stronę Marty* A może Ty ze mną jedziesz?
Offline
- Haha! Raczej nie, bo ty, tato, chyba na kolonię nie jedziesz. *Zaśmiała się.*
Offline
A co? Za stary jestem na kolonię? *zaśmiał się i pogładził corkę po łebku*
Offline
- Ja nic takiego nie powiedziałam. *Powiedziała ze śmiechem.* - Ale wątpię, żeby przyjęli cię na kolonię dla dzieci do 12 lat. *Zachichotała.* - Dobra... Tato, podasz mi sok pomarańczowy z lodem? *Zapytała robiąc oczy kota ze Shreka.* // //
Offline
Przepraszam bardzo, mam 4 lata. W sam raz pasuję na takie kolonie. *odpowiedział również żartem na docinkę córki* I zaraz przyniosę Ci soczku, mon cheri. *wziął łapy w troki i poszedł do kuchni po świeży sok pomarańczowy, dosypał doń lodu i przyniósł błękitnej panterze* Proszę, pij na zdrowie!
Offline
*Usiadła na swoim ulubionym miejscu naprzeciwko okna i zaczęła wpatrywać się w widoki za nim.*
- A czy ja też mogę być obecna na tej imprezie pożegnalnej? *Oderwała swój wzrok od okna i spojrzała prosząca na Nala, przy czym wyszczerzyła swoje białe ząbki.*
Offline
Pewnie! Pójdziesz razem z siostrą na ognisko, tylko... coś właścicielka ognia zniknęła. *przejrzał bar w poszukiwaniu Water*
Offline
- Haha, to prawda. *Odwróciła swój wzrok i spojrzała na obdrapane ściany. Wykrzywiła swój pyszczek w dowodzie zniesmaczenia i spojrzała na swój ogonek.*
Offline