Nie jesteś zalogowany na forum.
- Może być w szklance. *Odpowiedział.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Weszła do klubu. Widząc Goldi z butelką coli w łapie zawołała : *
- Mi też nalej, jeśli możesz . - *A potem, przypominając sobie o dobrych manierach, dodała : * - Cześć, tak w ogóle.
Offline
- Oczywiście, idę po dwie szklaneczki. *Wyciąga z szafki dwie szklanki i kładzie je na jednym ze stolików. Po chwili nalewa coli do obydwóch szklanek i podaje jedną z nich Fantlk, a drugą Silvanie.*
- Proszę.
Offline
- Dzięki - *mówi z uśmiechem i siada na stołku przy barze* - Co tam u Was słychać? Macie jakieś plany na weekend?
Offline
*Bierze szklankę od Goldi* - Dzięki. *Odpowiada.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
- Proszę bardzo. Ja sobie soczek jabłkowy wypiję. *Wyciąga z szafki sok w kartoniku firmy "Sweet Apple" i zaczyna pić go przez słomkę.*
Offline
*Niewątpliwie jeszcze kilka dni temu zaklinałby na wszystkie cuda świata, że jego łapa nigdy więcej w tym klubie nie postanie. Jednak tego dnia było inaczej.*
-Może to przeznaczenie?
*Pomyślał. Ha! Gdyby on tylko w nie wierzył.*
-Może więc sentyment?
*Ciągnął dalej potok myśli, w którym sam już zaczął się gubić. Jednak było już za późno na rozważania. Jego białe łapy postawiły go przed faktem dokonanym. Zanim zorientował się co robi, zatrzymał się tuż przed drzwiami i tępym wzrokiem wpatrywał się w szyld z napisem "Klub: Lion Paws".*
Offline
*wyszedł z klubu i strzelił Dagora prosto w nos drzwiami* No który mądry stoi tak przed drzwiami? O, cześć czarnulek. Dawno Cię u nas nie było. Chodź, właź. *złapał Dagora za łapę i niemal wciągnął do klubu*
Offline
*Wychyla się zza klubowych drzwi. Widzi ciemną postać i Maru.*
- Co się stało? Kim jesteś, przybyszu?
Offline
*Lekko otumaniony uderzeniem drzwi w łeb, podszedł do baru i usiadł na krześle. Jego zielone ślepia wpatrywały się w złocistą lwicę, jakby starając się odwlec pytanie.*
-Różnie mnie tu zwą. Jednak na imie mi Dagor.
*Rozejrzał się po pokoju zatrzymując wzrok na dobrze znanym mu lwie*
-To miejsce praktycznie się nie zmieniło...
Offline
Bo za mało wypiłeś. *klepie lwa w plecy i daje mu pękatą butelkę bimbru*
Offline
-Jakoś nie mam ochoty na alkohol Mrusiu, zostaw go dla siebie. *Kładzie głowę na łapach*
Offline
Co? Dziewczyna rzuciła? *pociągnął butelczynę bimbru* Ta... Pusta butelka. Zaraz przyniesiemy pełną dla Dagorka.
Offline
* podchodzi ze zwieszonym łbem do baru * - Hej Wam.
Offline
-Cześć Karuś. *Mruknął pod nosem, zapominając całkiem o manierach*
Offline
- Hej Dagu. * odmruknęła kładąc policzek na blacie *
Offline
Co wy tacy smutni? Umarł ktoś czy była jakaś katastrofa?
Offline
-Smutny? Gdzie tam... Ja się po prostu nie cieszę. Nie ma z czego. *Wzdycha*
Offline
*Him wchodzi do lokalu*
- O wiedziałem że tutaj was zastam.
*Powiedział*
-A tak po za tym To Hej wam wszystkich.
Offline
Kiedyś zdobędziesz serce Silvany i tak dalej i tym podobne. Chcesz kielicha?
Offline
- Nie umarł, ale umrze.. Daj mi coś do picia, Mrusiu..
Offline
Ale które do picia? Te wyskokowe czy te niższych lotów?
Offline
- Zdaję się na Ciebie. Dziś mi wszystko jedno.
Ostatnio edytowany przez Madame (1970-01-01 01:00)
Offline
*nalał wody do szklanki* Trzymaj Caruś.
Offline
-Hm chyba mnie tutaj nikt nie zauważa pójde sobie w róg. I coś wezme.
*powiedział wziął coś do picia i poszedł w róg*
Offline
-Cały Maru. * Burknął pod nosem i przymknął oczy*
Offline
*nalał wody do drugiej szklanki i chlusnął nią w twarz Dagora* Obudź się, bo jeszcze śpisz.
Offline
* piła powoli wodę * - Mrusiu, co tak nerwowo?
Offline
Bo od roku słyszę tą samą gadkę. Rusz tyłek i znajdź sobie kogoś to nie będzie smutno.
Offline
*Him nadal siedzi w rógu lokalu i patrzy na przyjaciół*
Offline