Nie jesteś zalogowany na forum.
*Wsiada do samochodu.*
-Vita, już mam transport ale jedź za nami.
Offline
*patrzy na opustoszały klub* A taka była fajna impreza...
Offline
*Na opuszkach już tańczył płomień, przestraszyła się. Czym prędzej rzuciła się biegiem ulicą. *
Z/T <3
Offline
-No przepraszam, ale śmieszą mnie te zbiegi okoliczności. Wsiadaj do mojego auta. *Prowadzi ją do auta i otwiera jej drzwi*
Offline
*Wsiada do auta rozglądając się po jego wnętrzu*
- Jaki to model? - *Spytała z ciekawością. Nie za bardzo znała się na samochodach*
Offline
-Ferrari FF. *Odpowiada natychmiast*
-No to w drogę. Mieszkam na lekkim odludziu, więc uzbrój się w cierpliwość.
Offline
*Dojechali do szpitala. Sou wysadził Kari przed głównym wejściem, ale sam nie wysiadł.*
-Poczuwaj nad Shu. Bądź obok, gdy się obudzi. Ja dołączę jak najszybciej, tylko coś załatwię.
*Odjechał z piskiem opon.*
Offline
*Dojechała i zaparkowała motor na parkingu.*
Czekajcie!
*Biegnie za kolegami.*
Offline
*Z daleka widać już średnią willę otoczoną nieskazitelną puszczą.*
-Już jesteśmy blisko, teraz wystarczy przejść ten kawałek pieszo.
*Parkuje wóz i wychodzi z auta. Otwiera drzwi Sil i chwyta ją za łapę*
Offline
*Z wdziękiem wysiadła z auta. Popatrzyła z zachwytem na piękną willę*
- Niezła hacjenda. Sam się dorobiłeś czy odziedziczyłeś w spadku?
Offline
-Ogród w spadku, kiedyś był tu wielki ogród. Teraz wybudowałem się tutaj, ale i tak park rozciąga się daleko wgłąb. Dość duża działka.
*Uśmiecha się*
Offline
*Wchodzi do środka szpitala. Patrzy na sale.*
-Ale gdzie on może być?
//Shu, napisz gdzie jesteś.//
Offline
*Jechał szybko ulicami. Zastanawiał się co z Shu i i gdzie się podziała Dead. Zmarszczył brwi i ruszył w okolice klubu.*
Offline
*Patrząc na ogromny dom, pomyślała o swoim małym, zagraconym mieszkanku, które dzieliła z siostrą*
- Musisz się czuć samotnie w tym wielkim domu. - *Powiedziała ze współczuciem*
Offline
-Więc może chciałabyś się wprowadzić? Mam tu dużo miejsca, możemy nawet mieszkać na innym piętrze jeśli moje towarzystwo Ci nie odpowiada. Zgódź się proszę, nalegam...
Offline
*Sil aż zatkało, gdy usłyszała tę propozycję. Zastanowiła się na odpowiedzią. Smutno jej było na myśl o Dagorze, który siedzi sam w tym wielkim, pustym domu, nie mając nawet kogoś, z kim mógłby porozmawiać. Ale przecież znają się od niedawna, było jeszcze za wcześnie na wspólne mieszkanie. Nawet na innym piętrze...*
- Dagor, myślę, że to jeszcze za wcześnie. Poczekajmy, poznajmy się lepiej. - *Zaproponowała z uroczym uśmiechem*
Offline
*Odpowiedź nie była zbytnio pozytywna w jego toku myślenia, ale pozostawał dobrej myśli*
-Jak sobie życzysz. *Uśmiecha się i prowadzi ją do domu*
Offline
Może zapytam w recepcji!
*Podchodzi do okienka.*
// Recepcjonistka będzie grubo. //
-Przepraszam, gdzie leży lew Shupavu?
-Udzielam informacji tylko rodzinie...
-Jestem córką... :ayfkm:
-Ojej, przepraszam, piętro pierwsze, sala nr.2.
*Szybko pobiegli.*
Offline
*otworzył leniwie oczy i rozejrzał się po sali i spojrzał na to że znowu podłączony do kroplówki*
-No fajnie..znowu jestem jak trup...tylko co się stało że tutaj jestem.
Offline
-A ja partnerką.*mówi do pani Recepcjonistki i wchodzi do sali nr 2.*
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-04-09 17:53)
Offline
"siada na krześle,daje nogi na stół i wydaje się być fajna "
Offline
*zza baru zauważa zachowanie Sabiri* Te, młoda. Tak to się możesz zachowywać w domu. Tutaj ma być kultura. Już mi zdejmuj te łapy ze stołu!
Offline
"zdejmuje łapska"
-Dobra dobra szefunciu,hehe
Offline
*Podążyła za Dagorem do jego cudownego domu, zastanawiając się jaką niespodziankę dla niej przygotował*
Offline
*unosi palec wskazujący* No. I tak ma być.
Offline
*Otwiera bramę wejściową*
-To co? Pochodzimy po ogrodzie? *Uśmiecha się*
Offline
*Idzie piechotą do swojej willi, wchodzi do środka i idzie do łazienki a tam bierze prysznic. Później idzie do garażu i wybiera auto*
- Hm.... jakie auto wybrać...
Offline
*czując ból w czaszce który uniemożliwiał mu logiczne myślenie postanowił kierować się sercem , wyrwał wszystkie kable od urządzeń i od kroplówki wyszedł na korytarz nie zwracając uwagi na lekarzy*
Offline
*Prowadzi Sil do ogrodu*
-Heh...planowałem raczej że wpadniesz na kolację w nocy, ale teraz też może być.
Offline
*Jeździł chwilę uliczkami. W końcu się zirytował się, zatrzymał i dokładnie rozejrzał. Westchnął i pojechał szybko do szpitala.*
Offline